poniedziałek, 2 grudnia 2013

Chapter 23

Jason POV
Melanie i ja poszliśmy do klubu. Kiedy doszliśmy do drzwi ochrona sprawdziła nasze dowody i całe te gówna po czym weszliśmy do środka. Leciała piosenka 'Shots' LMFAO.

- O mój boże Jason! To jedna z moich ulubionych piosenek do tańczenia - wzięła mnie za rękę i pociągnęła szybko na parkiet. Chwile razem tańczyliśmy. Muszę przyznać, że Mel jest dobrą tancerką, mam na myśli, że wiedziałem, że ćwiczyła balet czy coś tam ale naprawdę dobrze sie ruszała.
Ogólnie ocierała się o mnie jak wszyscy w klubie. Cholera, nawet nie myślałem, że ona będzie w stanie to robić, jest taka niewinna. Jak widać, myliłem się. Piosenka się skończyła, a ona stanęła na palcach i pocałowała mnie.
- Pić mi się chce - powiedziała.
- Czego chcesz się napić? - zapytałem ją, kładąc moją rękę wokół jej ramion kiedy kierowaliśmy się do baru.
- Myślę, że chcę tylko wodę - powiedziała z uśmiechem. Podeszliśmy do baru.Powiedziałem barmanowi, że chcemy wode i miller lite dla mnie. Skinął. Patrzyłem jak jego oczy mierzą koszulkę Melanie. Oh, do diabła. Nie chciałem by zrobił coś z naszymi napojami, gdy teraz mu coś powiem, więc poczekałem aż przyniesie nasze napoje. Melanie odeszła od baru, a ja przystanąłem.
- Hej, koleżko. Widziałeś ją? Jest moja. Spójrz tak na nią jeszcze raz to będziesz kurwa przepraszał, że kiedykolwiek na nią spojrzałeś - wypaliłem. Wyglądał na nieźle przestraszonego. Moja praca tutaj jest skończona. Podszedłem do stolika przy którym była Melanie i piłem moje piwo.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak, chodźmy potańczyć - wziąłem dłoń Melanie i zabrałem ją na środek. Tańczyliśmy do naprawdę wielu piosenek, a parę razy znaleźliśmy się nawet w środku kółka innych tańczących. Byłem lekko zdziwiony, zważając na fakt, że kiepski ze mnie tancerz. Kiedy tylko miałem okazję, zerknąłem na zegarek. Było chwilę po dwunastej. Melanie wyglądała na zadowoloną, ale dość zmęczoną, więc zdecydowałem, że pora już wracać. 
- Jesteś gotowa, skarbie? - spytałem. Przytaknęła głową. 
- Jestem wykończona - Zaśmiałem się i objąłem ją ramieniem kiedy wychodziliśmy. Naszemu powrotowi do domu samochodem towarzyszyła cisza. Zacząłem rozmyślać. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy mieli dzieci? Zaraz, będziemy mieć dzieci? Mam taką nadzieję. Ale kiedy? Czy Melanie w ogóle chce mieć dzieci? W głowie rodziło mi się coraz więcej pytań. Te myśli od dłuższego czasu nie dawały mi spokoju, więc w końcu się odważyłem. 
- Hej, Mel? - Powiedziałem wpatrzony w drogę. 
- Hmm? - Odpowiedziała z uśmiechem. 
- Uh, co sądzisz o posiadaniu dzieci? - Spytałem. Zapadła chwilowa cisza. 
- Zawsze chciałam założyć rodzinę! A z tobą to w ogóle będzie cudowne! - Odpowiedziała. Uff, to była odpowiedź na jaką czekałem. Uśmiechnąłem się do niej. 
- Kiedy byś tego chciała? - Dodałem. Wzruszyła ramionami. 
- Kiedyś, wkrótce - Odpowiedziała. Skinąłem głową. Wkrótce… wkrótce. 


~*~

Melanie POV 
Jason właśnie powiedział, że chce mieć ze mną dzieci. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego. Ale to dobrze, że się w końcu dowiedziałam. Na pewno przyznanie się do tego było dla niego trochę krępujące. Aww, jest taki słodki! Zatrzymaliśmy się na parkingu przy naszym hotelu. Jason znalazł całkiem bliską miejscówkę. Wstał z fotela kierowcy i wyszedł na zewnątrz, więc zaczęłam otwierać drzwi po mojej stronie, gdy nagle stanął przy moim oknie. 
- Hej, miałem to zrobić za ciebie! - Powiedział z niezadowoloną miną. Wysiadłam z samochodu i poczochrałam mu włosy. 
- Mogłeś się pospieszyć - Uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi obrotowych. Zanim zdążyłam je popchnąć, poczułam, że unoszę się nad ziemią! O mój Boże. 
- Jason! - Krzyknęłam zdezorientowana. Śmiał się ze mnie. Głupek. 
- Skoro już sama otworzyłaś drzwi od samochodu, nie mogę pozwolić na to abyś ruszyła dziś nawet jednym paluszkiem! - Powiedział patrząc mi w oczy. Uśmiechnęliśmy się. 
- No dobra - Odpowiedziałam. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Popchnął drzwi i zaczęliśmy iść w kierunku windy. Niczego nie dotykałam. Otworzył drzwi do naszego apartamentu i od razu wszedł do w sypialni. Zatrzymał się przed łóżkiem i stał tak przez dłuższą chwilę. Zerkałam na niego co jakiś czas i widziałam, że patrzy się na mnie z dziwnym uśmieszkiem. O matko, co ten chłopak planuje zrobić? Wiele myśli chodziło mi po głowie, gdy nagle rzucił mnie na łóżko z zaskoczenia. Lekko wrzasnęłam, a on znów zaczął się śmiać. Objął mnie swoimi ramionami i po prostu leżeliśmy przytulając się. Zapadła cisza. Ale nie taka niezręczna. Była to dobra i przyjemna cisza. 
- Dobrze się z Tobą dziś bawiłem - Wymamrotał mi do ucha, kiedy głaskał mnie po włosach. Odwróciłam się do niego twarzą. 
- Ja się bawiłam tak samo dobrze - Powiedziałam ze szczerym uśmiechem. Znów mnie pocałował. Obejrzeliśmy jakiś film. Nie byłam wcale zmęczona, Jason również nie. Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Zmienił bluzkę i zamiast jeansów ubrał krótkie spodenki. Przyglądałam mu się. 
- Gdzie idziesz? - Spytałam. 
- Trochę poćwiczyć. Chcesz iść ze mną? - Spytał uśmiechnięty. Zastanawiałam się. Chyba powinnam. Nie ćwiczyłam milion lat. Pewnie wyglądam grubo… 
- Jasne - Powiedziałam wzruszając ramionami. Zdjęłam bluzkę i wstałam z łóżka chcąc podejść do szafy i ubrać mój stanik sportowy, kiedy zobaczyłam, że Jason mi się przygląda. 
- Co? - Spytałam. Przełknął ślinę. 
- Może powinniśmy jednak tu zostać? - Powiedział, prawie że mruczącym głosem. Co?! 
- Um? - Powiedziałam zmieszana. Przyglądał mi się zdezorientowany. Jego wzrok zatrzymał się na mojej klatce piersiowej. Wtedy dotarło do mnie, co on sobie wyobraża. Szybko znalazłam mój sportowy stanik i ubrałam go. Jason zajęczał ze smutkiem. Zboczeniec. Miałam ze sobą telefon, więc mogłam słuchać muzyki. Ubrałam spodenki do yogi i zrobiłam sobie kitkę z włosów. Jason objął mnie wokół talii. 
- Kurczę, skarbie, chcesz mnie dzisiaj wykończyć? - Powiedział całując moją szyję. Spojrzałam w ziemię i zarumieniłam się. Zaczął lizać i ssać moją szyję. Byłam gotowa aby wydać z siebie cichy jęk. 
- Podoba cię się to, kotku? - Zapytał. Czułam jego wzwód naciskający mi na pupę… 
- Jason, jeśli nie przestaniesz, nigdy się stąd nie ruszymy… 
- Jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza - Wymruczał. Tak, wymruczał. Wyrwałam się z jego uścisku, złapałam za rękę i poszliśmy w stronę drzwi. Wydał z siebie kolejny jęk zawiedzionej nadziei. Ha.


~*~
Przepraszam, że tak bardzo późno, beznadziejnie.
OGÓLNIE TO KACPUŚ PRZETŁUMACZYŁ TEN ROZDZIAŁ.
KOCHAAAAAANY KACPUŚ!!!
Do następnego! <3


niedziela, 29 września 2013

Chapter 22

Melanie POV
To było oczywiste, że coś jest nie tak z Jasonem. Ledwo coś powiedział podczas śniadania. Ciągle go pytałam czy wszystko w porządku, ale mówił że tak. Ewidentnie nie chciał o tym rozmawiać, więc odpuściłam.
-To co dzisiaj robimy? - Zapytałam.
-Hmmm, nie wiem. Cokolwiek chcesz, Księżniczko. - Uśmiechnął się.
-Nienawidzę, gdy mnie tak nazywasz. - Powiedziałam, spoglądając w dół. Jason zachichotał.
-Ale w moich oczach jesteś Księżniczką. - Powiedział, podnosząc mój podbródek żeby spojrzeć mi w oczy. Byliśmy w windzie. Opieraliśmy się o złotą poręcz, a Jason trzymał rękę wokół mojej talii. Gdy winda się zatrzymała, wyszliśmy, idąc do naszego pokoju. Było koło 12. Ta, długo nam zajęło jedzenie. Weszliśmy do pokoju, a ja opadłam na kanapę w salonie. Jason usiadł na poduszce obok mnie i położył moją głowę na swoich kolanach. Podparł stopy na stoliku do kawy, a następnie włączył TV.
-Dzisiaj jest dobry dzień na pójście na plażę, prawda? - Powiedział Jason, pochylając się, by pocałować mnie w czoło. Skinęłam głową.
-Ta, ale może później. Jestem naprawdę zmęczona. - Powiedziałam, a Jason skinął.
-Słyszałem, że dziś wieczorem jest luau*. Moglibyśmy pójść na plażę niedługo przed rozpoczęciem, a potem pójść do klubu. - Powiedział mrugając . Hmmm, brzmi fajnie. Uśmiechnęłam się.
-No pewnie. - Jason pochylił się i pocałował mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.

~*~PÓŹNIEJ, TEGO SAMEGO DNIA~*~
Zakładałam mój strój kąpielowy. Było około 18. Nakładałam moją wodoodporną mascarę i eyeliner gdy wtargnął Jason. Westchnął. Odwróciłam sie.
-No co? - Zapytałam, nakładając błyszczyk.
-Kochanie, nie potrzebujesz tego. - Powiedział sfrustrowany.
-O co ci chodzi? - Zapytałam zmieszana.
-Chodzi mi o to, że wyglądasz pięknie bez makijażu. - Powiedział. Czemu on kłamie? Wszedł do łazienki i złapał mokry ręcznik. Co on robi? Otworzył ramiona.
-Podejdź. - Powiedział. Yy? Podeszłam. Oplótł rękoma moje ciało i pocałował w czubek głowy. Gdy się odsunął, brutalnie położył mokry ręcznik na mojej twarzy, wycierając mój makijaż.
-JASON! - Wrzasnęłam.
-Proszę bardzo, teraz wyglądasz jeszcze piękniej. - Pocałował mój nos. Ugh, czemu to zrobił?
-Ale się tak nie czuje. - Wymamrotałam.
-To w takim razie sprawię, że się tak poczujesz. Jesteś piękna, dziecinko. Bez makijażu jeszcze bardziej. Uwielbiam widzieć twoją naturalną urodę. Jesteś piękna, jesteś piękna, jesteś piękna. Ile razy muszę to mówić? - Powiedział Jason.
-3 000 - Wymamrotałam ponownie.
-No to powiem 3 000. - Powiedział, całując tym razem moje usta. -Nie nakładaj więcej makijażu. Chcę widzieć twoje naturalne piękno. - Powiedział, puszczając mnie. Ugh, nienawidzę go za to. Wyszłam z łazienki kilka minut później, Jason siedział na łóżku oglądając TV. Gdy usłyszał zamykające się drzwi od łazienki, odwrócił głowę w moją stronę.
-Gotowa, piękna? - Powiedział z uśmiechem. Skinęłam głową. Jason złapał mnie za rękę i splótł nasze palce, gdy wychodziliśmy z apartamentu na długi korytarz prowadzący do windy. Dojechaliśmy na parter i wyszliśmy, udając się na plażę. Gdy doszliśmy, byłam oniemiała. To było takie piękne. Fale obijały się o brzeg, tworząc miły, rytmiczny dźwięk. To było o wiele lepsze niż plaże niedaleko naszego domu. Jason prowadził nas w kierunku wody. Kiedy bylismy przy brzegu, zatrzymał się. Puścił moją rękę i zapał mnie w pasie, kładąc podbródek na moim ramieniu.
-Jest prawie tak pięknie jak ty. - Powiedział z uśmiechem, całując moją szyję. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
-Czemu jesteś taki słodki? - Zapytałam. Uśmiechnął się złośliwie
-Nie wiem, a czemu ty jesteś taka piękna? - Powiedział z uśmiechem. Zarumieniłam się, znowu. Jason zachichotał. - Kocham cię.
-Ja ciebie też.

Usiedliśmy, mocząc stopy w wodzie. Jason wstał i poczułam że jestem podnoszona. Jason przerzucił mnie przez ramię i wszedł do wody, zanurzając się do kolan. Oderwał ode mnie jedną rękę i złośliwie się uśmiechnął.
-Jason. NIE. - Powiedziałam z pełną powagą. Zabrał drugą. O mój Boże. Zanim wpadłam do wody, Jason znów mnie złapał a potem pocałował.
-Nigdy bym ci tego nie zrobił, skarbie. - Zachichotał. Ponownie usiedlismy na brzegu, fale obijaly się o nasze nogi. Spojrzałam na godzinę. 20. Następnie usłyszałam  bębnienie i odwróciłam głowę w stronę tego dźwięku.
-Luau się zaczyna. - Powiedział Jason, przerywając moje myśli. Wyciągnął ręce. -Gotowa? - Skinęłam głową. - Raz, dwa, trzy. - Na trzy, podniósł mnie. Szliśmy w kierunku miejsca gdzie odbywało się luau. Usiedlismy na jednej z siedmiu kłód, otaczających ognisko po środku.
-Aloha. - Powiedział jakiś mężczyzna.
-Hola. - Odpowiedział Jason. Zaśmiałam się z jego głupoty.
-Jason, nie "Hola", tylko "Aloha". - Zaśmiałam się.
-Aaa, Aloha. - Powiedział Jason. Mężczyzna zachichotał i dał nam kwieciste naszyjniki. Mój był różowy, a Jasona niebieski. - Kochanie, a co byś powiedziała na to, że włożysz jeden z tych stroi i dasz mi moje własne luau? - Powiedział, puszczając oczko. Uderzyłam go w bok.
-Jason! - Sapnęłam. Zachichotał.
-Żartuję! Żartuję. - Powiedział, przyciągając mnie do siebie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Zaczynało się robić całkiem fajnie, bo słońce zachodziło. Przyszło więcej ludzi i około godziny 20:30, Luau zaczęlo się. Było naprawdę fajnie. Jakiś koleś opowiedział historię, gdy inny Hawajczycy(?) zapraszali do tańca luau. Wybrali Jasona, żeby był częścią czegoś w ich tańcu. To było bardzo śmieszne. Po tym, pozwolili tańczyć wszystkim. Było jedzenie, napoje, muzyka i tak jak powiedziałam, tańce. Gdy się skończyło była już 9:30.
-Było świetnie. Wyglądałeś komicznie w tym tańcu. - Powiedziałam. Jason spojrzał na mnie i zaśmiał się.
-Ej! Nie śmieszne. Mówiąc o tańcu, wciąż masz ochotę na klub? - Powiedział z uśmiechem. Myślałam o tym przez chwilę zanim skinęłam głową.
-Jasne. - Poszlismy na parking w naszym hotelu i wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście odświeżyliśmy się i przebraliśmy w coś innego. Wyszłam z pokoju, a Jason siedział na krześle, czekając. Aww, wyglądał tak słodko. No dobra, przystojnie.
-Tu jest moja piękna dziecinka. - Powiedział wstając i otaczając moją talię swoimi rękoma. Spojrzałam na niego z usmiechem i przytaknęłam.
-W porządku, chodźmy. - Powiedział i wyszliśmy na korytarz, pojechalismy w dół windą, wyszliśmy z hotelu i poszliśmy do samochodu.
*****
*Luau - tradycyjne Hawajskie przyjęcie/impreza. 
więęęęęc...here ya go! 
Do następnego,
Ada <3

P.S. muszę tu o tym napisać bo mnie rozsadzi. tata kupił mi the key czaicie hajfhkdshfksdjlfkja *-* 

środa, 18 września 2013

Chapter 21

Melanie POV
To było absolutnie piękne! Ciepło i słonecznie.
- Chodź kochanie. Weźmy auto - powiedział Jason z uśmiechem. Oplótł swoje ramię wokół mojej talii kiedy szliśmy. Poszliśmy tam gdzie był wynajem samochodów i byliśmy w drodze do hotelu.
- Będzie cudownie - Jason spojrzał na mnie szczerząc się.
- Wiem. Nie mogę się doczekać by być w naszym ośrodku - powiedziałam.
Przejechaliśmy do ośrodka w krótkim czasie i pozwól, że powiem, to jest niebo.
- Jason, tu jest pięknie - powiedziałam, rozszerzając oczy. Wysiadł z samochodu i chwycił mnie w talii.
- Prawda? - powiedział. Wziął bagaże z samochodu i poszedł do kasy by się zameldować. Kiedy skończyliśmy, udaliśmy się do windy.
- Jak się rozpakujemy, pójdźmy sprawdzić cały kurort - powiedział.
Winda zatrzymała się na naszym piętrze. Justin wetknął klucz i otworzył drzwi. To co zobaczyłam mnie oszołomiło.
To jest ogromne!
- Cholera - Jason powiedział - To jest wielgachne - przemówił chodząc po całym pokoju. Otworzył drzwi do sypialni - Kochanie, chodź zobacz na widok z tego pokoju - powiedział. Praktycznie pobiegłam do pokoju, byłam w niebie. Wyszliśmy na balkon. Jason owinął ramię wokół mnie.
- Cieszę się, że to właśnie z Tobą jestem na wakacjach - szepnął i pocałował mnie w policzek. Obróciłam się w jego ramionach.
- Ja tak samo, Jase - powiedziałam i pocałowałam go w usta. Staliśmy tak parę minut. 
- Kocham Cię, Mel.
- Też Cię kocham.
Po tym poszliśmy się rozpakować i włożyliśmy wszystko do szaf. Następnie wyszliśmy obejrzeć kurort i zobaczyć to można tu robić. Odkryliśmy sklep z przekąskami otwartu 24h na dobę, spa, serfowanie, spływy kajakowe, park wodny, cztery baseny, siłownię, gdzie prawdopodobnie Jason będzie spędzał najwięcej swojego czasu, 90 butików, gdzie ja będę spędzała MÓJ czas, sale komputerowe, tony restauracji i oczywiście piękna plaża.
Przez ten czas kiedy się rozglądaliśmy słońce zaczęło zachodzić.
- Co chcesz robić, dziewczynko ? - zapytał.
- Co myślisz o zjedzeniu czegoś ? - zasugerowałam. Jason się uśmiechnął.
- Okej. Ale uh, myślę, że muszę się przebrać - powiedział, patrząc w dół na swój strój. Zaśmiałam się.
- Chodźmy, też się przebiorę - wróciliśmy z powrotem do pokoju by się przebrać.
(ICH STROJE)
- Wyglądasz pięknie, kochanie - Jason powiedział i przyciągnął mnie by mnie przytulić.
- A ty wyglądasz przystojnie - powiedziałam z uśmiechem. Zeszliśmy na dół do jednej z restauracji. Usiedliśmy dość szybko. Jason odsunął dla mnie krzesło, a potem usiadł na swoim miejscu.
- Tutaj jest wasze menu, a kelnerka powinna niedługo przyjść - powiedziała hostessa. Poszła.
- Weź co chcesz, skarbie - Jason oznajmił. Skinęłam na niego głową. Myślę, że wezmę stek i cole. Nasza kelnerka wkrótce się pojawiła. Przyniosła nasze napoje, a trochę później nasze zamówienia. Jason i ja jedliśmy z apetytem rozmawiając. I tak nasze jedzenie zniknęło. Skończyliśmy jeść w godzinę czy jakoś tak. Jason zapłacił i wyszliśmy.
- Myślałem, że może możemy popływać o północy, co o tym myślisz, kochanie ? - Jason powiedział, tuląc mnie. Spojrzałam na niego i skinęłam.
- Brzmi zabawnie - teraz była jakoś 10:00, więc mieliśmy dwie godziny na relaks. Wróciliśmy do hotelu i pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było położenie się na łóżku. Usłyszałam jak Jason zachichotał i poczułam jak łóżku się wgniata. Jason owinął rękę wokół mnie więc pochyliłam się do niego.
- Mówiłem Ci, że Cię kocham ? - powiedział, całując moje czoło.
- Tylko jakieś milion razy - powiedziałam, zabawnie przewracając oczami.
- I będę Ci to mówił jeszcze milion razy. Kocham Cię, kocham Cię i kocham Cię - uśmiechnął się. Zarumieniłam się. Włączył telewizor i oglądaliśmy kanał hotelowy. Słyszałam, że śniadanie jest bardzo dobre, więc byłam podekscytowana jutrzejszym porankiem. Zaczynałam być zmęczona, a moje powieki zrobiły się ciężkie, odpłynęłam w krainę snów.

~*~

Jason POV
Usłyszałem cichy szum i zerknąłem w dól na Melanie. Zasnęła. Zachichotałem. Spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że była 11:30. No cóż, więc chyba nie popływamy o północy. Byłem nieźle zmęczony tym naszym lotem i jedzenie było dobre. To tylko pomogło mojemu zmęczeniu. Ostrożnie ściągnąłem Melanie buty po czym wyjąłem przykrycie i delikatnie ją przykryłem. Potem wsunąłem się tam. Zajęło mi trochę zaśnięcie, ale miękkość poduszki w końcu mnie uśpiła.

~*~

Obudziłem się o 8 a Melanie wciąż spała. Zdjąłem ubrania, w których spałem ostatniej nocy i wziąłem szybki prysznic, ogoliłem twarz, umyłem zęby i to wszystko. Poszedłem z powrotem do pokoju by się ubrać. Oczy Melanie były otwarte. Uśmiechnąłem się do niej.
- Dzień dobry, piękna - pocałowałem ją w nos. Zacisnęła mocno oczy i otworzyła je ponownie. Zaśmiałem się - Jak się spało, kotku ? - zapytałem ją, grzebiąc jednocześnie w szafie, usiłując znaleźć coś do ubrania.
- Cudownie - powiedziała ziewając. Wyszczerzyłem się w jej stronę.
- To dobrze. O której chcesz iść na śniadanie ? Słyszałem, że jest tutaj bardzo dobre - powiedziałem, wyciągając jakieś krótkie jeansowe spodenki i białą koszulkę. Nogi Melanie teraz wisiały na końcu łóżka. Skinęła.
- Wiem. Możemy iść jak tylko się przygotuję - powiedziała. Skinąłem głową i ubrałem się. Kiedy czekałam aż się przygotuje, wyszedłem na zewnątrz, na balkon. Wietrzyk był cudowny. Była perfekcyjna temperatura. Odbijające się fale na plaży sprawiały, że wydawała się jeszcze piękniejsza. Stałem na zewnątrz jakieś 20-25 minut kiedy Melanie powiedziała, że jest gotowa. Cholera, to był pierwszy raz kiedy tak szybko się przygotowała! Musi być głodna...
Wyszliśmy z budynku do innego budynku gdzie podawano śniadanie. Szedłem z Melanie pod moim ramieniem. Zatrzymaliśmy się na zewnątrz - Wezmę dla nas stoli, dziecinko - powiedziałem do niej i poszliśmy by znaleźć stolik. Melanie poszła do bufetu by wziąć jedzenie. Znalazłem stoli i położyłem torbę Melanie, więc nikt nie mógł go zająć. Rozejrzałem się na około na wszystkich jedzenie. To wyglądało cholernie dobrze. Starałem się nie patrzeć zbyt długo. Kiedy szedłem w stronę bufetu usłyszałem małego dzieciaka.
- Mamusiu, jak ten wielki pan może mieć tatuaż ? - zatrzymałem się. Lepiej się kurwa naucz szeptać. Uspokoiłem się w myślach żeby go uduszę albo zrobić jakieś inne gówno i dalej szedłem. Usłyszałem jak jego mama do niego szepcze.
- Nie, nie kochanie. Nie patrz na niego, to jest zły mężczyzna, który był w gazecie, pamiętasz? - o kurwa, nie. Obróciłem się do nich.
- Zły mężczyzna ? Tak masz mnie zamiar nazywać ? Przyczepiasz mi etykietkę nie znając połowy historii ? Powiedz swojemu dzieciakowi by zajął się własnym tyłkiem i to samo się tyczy Ciebie - splunąłem. Matka patrzyła upokorzona. Dobrze. Niech ta suka tak wygląda. Wszedłem do bufetu i mocno wyszarpnąłem talerz z szafki i wziąłem sobie trochę jedzenia. Zobaczyłem Melanie przy stole z owocami i natychmiast się uspokoiłem, ona tak na mnie działała. Mogła sprawić, że byłem taki spokojny.
Oboje usiedliśmy w tym samym czasie. Nic nie mówiłem kiedy jedliśmy, ale Melanie tak. Uśmiechnąłem się do niej.
- Wszystko dobrze, Jase ? - zapytała. Nie.
- Tak, wszystko okej kochanie, nie martw się - skłamałem.

~*~
Głupia kobieta. Biedny Jase :(
Witaaaaaajcie! :D
Mam nadzieję, że spodoba się rozdział, ale coś mi się wydaje, że jest słabo przetłumaczony..
Przepraszam za błędy jeśli są.
Miłego czytania x

OGÓLNIE TO TELEDYSK DO LOLLY SIFHACIEVGOHV 
MUSIAŁAM TO NAPISAĆ HAHA


piątek, 13 września 2013

Chapter 20

Melanie's POV
Jutro rano, ja i Jason będziemy lecieć na Hawaje. Jestem taka podekscytowana! Uważam to za nasz miesiąc miodowy, którego jeszcze nie mieliśmy. Kończyłam się pakować, gdy Jason wszedł do mojej garderoby.
-Jak ci idzie pakowanie, piękna? - Zapytał mnie, opierając się o framugę drzwi. Spojrzałam w górę na niego.
-Lepiej niż myślałam, serio. - Powiedziałam z uśmiechem. - A tobie? - Zapytałam go, szczerząc się.
-Już skończyłem. Kochanie, jestem taki podekscytowany, nawet nie masz pojęcia. - Powiedział z wielkim uśmiechem. To słodkie widząc go takiego szczęśliwego.
-Myślę, że jednak mam. - Odpowiedziałam. Włożyłam jeszcze kilka rzeczy do torby. Jason wciąż opierał się o framugę z piwem w dłoni. Skończyłam i zamknęłam moje trzy walizki.
-Skończone! - Powiedziałam, podskakując radośnie. Oczy Jasona rozszerzyły się, gdy zobaczył ilość moich walizek.
-Cholera, dziecinko... Słyszałaś kiedykolwiek o małym bagażu? - Powiedział, wskazując na swoją jedną walizkę. Zachichotałam lekko.
-To jest chyba najmniej rzeczy, które kiedykolwiek zabrałam na wakacje. Bądź wdzięczny. - Powiedziałam z uśmiechem. Pochylił się i dał mi krótkiego buziaka w usta.
-W porządku, możemy to zanieść do samochodu? - Zapytał. Kiwnęłam głową, a on wziął wszystkie moje walizki, włącznie z jego.
-Jase, przecież ja mogę swoje sama zanieść, to nie jest problem. - Powiedziałam, wzruszając ramionami. Obejrzał się na mnie.
-Możesz, ale ja nie chcę byś to robiła. - Odpowiedział prosto, schodząc ze schodów ze wszystkimi walizkami. Westchnęłam, idąc za nim. Poszedł w stronę swojego samochodu zaparkowanego na łukowatym, okrągłym podjeździe. - Dziecinko, jesteś pewna, że wszystko wzięłaś? - Spytał, unosząc jedną brew. Kiwnęłam głową niewątpliwie.
-Pewna w stu procentach! - Powiedziałam z dumą.
-Okej... - Powiedział, wrzucając walizki do bagażnika. Kiedy skończył, długo się na mnie patrzył. Gdy na niego spojrzałam, odwrócił wzrok. Wyciągnęłam telefon, gdy dostałam wiadomość. Miałam właśnie odpisać, gdy poczułam że jestem podnoszona. Zaczęłam krzyczeć. Usłyszałam głęboki śmiech Jasona.
-Nic ci nie jest, kochanie. - Powiedział, całując mnie kilkanaście razy po twarzy. Zachichotałam.
-Jase, postaw mnie! - Krzyknęłam.
-Nie. - Zaczął mnie łaskotać. O Jezu.
-JASON. - Zaśmiałam się. - P-P-PRZESTAŃ. AA. - Przestał, ale wciąż mnie trzymał. Oderwał ode mnie jedną rękę, tak żeby mógł zamknąć bagażnik. Zaniósł mnie do domu jak pannę młodą. W drodze po schodach udał, że mnie upuszcza, a ja prawie zwariowałam. On tylko się zaśmiał. Wieśniak. Gdy weszliśmy do naszego pokoju, rzucił mnie na łóżko i położył się obok.
-Cholera kochanie, jesteś lżejsza niż myślałem. - powiedział, otwierając ramiona, żebym mogła się w nie wtulić.
-Ej, co to miało znaczyć? - powiedziałam.
-To znaczyło, że nie spodziewałem się iż jesteś taka lekka, zważając na to z tyłu. - Przesunął rękę w dół i klepnął mnie w tyłek. Zaczęłam się rumienić, a on zaśmiał się łobuzersko.
-A ja nie spodziewałam się, że jesteś aż tak słodki. To znaczy biorąc pod uwagę tą małą rzecz tutaj. - Lekko puknęłam go w głowę.
-Czyli chyba nie można oceniać książki po okładce. - Powiedział. Uśmiechnęłam się.
-No raczej nie. - Byłam już ubrana w coś, w czym mogłam zasnąć. Jason tylko ściągnął koszulkę i spodnie. Zawsze śpi w bokserkach. Wszedł pod kołdrę i prawie instynktownie wtuliłam się w niego. Pocałowała czubek mojej głowy.
-Dobranoc, skarbie, kocham cię. - Wymruczał w moje włosy.
-Ja ciebie też. - Głaskał przez chwilę mój policzek, aż moje powieki zrobiły się ciężkie i odleciałam do krainy snów.

Jason POV
Mój budzik włączył się o 4 rano. Nasz samolot odlatuje o 6. Wyłączyłem budzik, żeby nie budzić jeszcze Melanie. Jęknąłem zmęczony, gdy szedłem do łazienki. Odlałem się, umyłem zęby, ogoliłem, potem wziąłem szybki prysznic. Po tym wszystkim, była już 4:30, a Melanie wciąż spała. Cholera... Wszedłem do naszego pokoju i klepnąłem ją.
-Kochanie. - Nie poruszyła się. - Mel. - Potrząsnąłem nią. Jej powieki powoli się otworzyły.
-Hmm?
-Wstawaj. Musisz się przygotować, skarbie. - Jęknęła i odwróciła się w drugą stronę. Zaśmiałem się.
-Kochanieeeeee, proszę cięęęę. - Znów nią potrząsnąłem. Znowu zasnęła. Ściągnąłem z niej kołdrę i potarłem moimi mokrymi włosami o jej twarz.
-AA, CO TO DO CHOLERY BYŁO. - Szybko podskoczyła. Zaśmiałem się.
-To tylko moje włosy, a teraz wstawaj.
Byliśmy gotowi, stojąc na dole o 5:30. Teraz czas ruszać. Dwa razy sprawdziłem czy mam wszystko czego potrzebuję. Gdy chodziłem po domu, Melanie się ze mnie śmiała. Odwróciłem głowę w jej stronę.
-Ej, co cię tak bawi!
-Ty. To słodkie. - Uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się z jej rodzicami i wyszliśmy z domu. Na lotnisko dotarliśmy 10 minut przed odlotem. W porządku, teraz mogę się trochę rozluźnić. Wbiegliśmy na lotnisko z naszymi bagażami na kółkach. Praktycznie przebiegliśmy przez ochronę. Przeszedłem przez wykrywacz metali, który zapiszczał. A, moje klucze. Wyciągnąłem klucze i przeszedłem jeszcze raz. Znów zapiszczało... Sprawdziłem wszędzie. Nic metalowego... Funkcjonariusz sprawdził moje dłonie czymś świecącym na niebiesko. Przepuścili mnie. O kurwa, dzięki ci Panie. Wzięlismy nasze bagaże i pobiegliśmy do samolotu. Byliśmy ostatni więc każdy się na nas patrzył. Jak niezręcznie. Dostałem kilka złych spojrzeń. Jebać ich. Melanie i ja mieliśmy bilety do pierwszej klasy. Odprowadzili nas do osłoniętej części z telewizorami i innymi bajerami. Byliśmy tu jedyni. Usiedlismy i stewardessa przyniosła nasze napoje. Ułożyłem ramię wokół Melanie, a ona się we mnie wtuliła. Zamykałem oczy, ale ona położyła rękę na moim udzie blisko krocza.
-Skarbie... - Poprawiłem się.
-Co? - Potarła moje udo, idąc w górę.
-Przestań. - Właśnie wtedy położyła rękę na mojej rosnącej erekcji, przez jeansy. Jęknąłem nisko.
-Oh, powiedziałeś żebym przestała, no okej. - Zabrała rękę, uśmiechając się. Tak jak jej powiedziałem, wciąż budowała napięcie. Byłem nieźle sfrustrowany przez resztę lotu, ale mi przeszło. Obejrzeliśmy kilka filmów i zjedliśmy dużo jedzenia. Byliśmy jakieś 8 godzin od Hawaii. Oboje zasnęliśmy na jakieś 7 godzin. Nie spaliśmy zbyt wiele ostatniej nocy. Interkom wydał głośne "ding", budząc mnie.
-Właśnie lądujemy w Honolulu, na Hawajach. Proszę o zapięcie pasów. - Melanie wciąż spała, więc zapiąłem jej pas, a następnie mój. Obudziłem ją, gdy wylądowaliśmy.
-Dziękujemy za lot, liniami lotniczymi OfficialyYou. Mamy nadzieję, że do nas wrócicie! - Melanie ziewnęła i wyjrzała przez okno.
-O mój Boże! Jase, spójrz, jak pięknie! - Wstawałem, by wziąć nasze bagaże. Schyliłem się i wyjrzałem przez okno. Wow. Wyglądało przyjemnie.
http://htmlhelp.com/~liam/Hawaii/Oahu/HonoluluInternationalAirport/ChineseGarden1.jpg
Wyszliśmy z samolotu do jakiegoś korytarza. Następnie, wyszliśmy z tego, a przed nami było otwarte, szklane lotnisko. Wyglądało naprawdę fajnie. Ułożyłem ramię wokół Melanie, przyciągając ją by dać jej całusa.
-Aloha. - Powiedział ktoś. Spojrzałem na nich z uśmiechem. 
Otworzył ramiona. - Witajcie na Hawajach. 
*****
Mogę Wam zdradzić, że ten ich wyjazd wróży coś dobrego jeśli wiecie co mam na myśli ;> 

I teraz przyszedł czas na me przeprosiny :c 
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, wybaczcie mi.
Rozdział nie był tak długo dodawany, ponieważ byłam zbyt zmęczona żeby się tym zająć. 
Wiecie, teraz 3 klasa gimnazjum, za chwilę czeka mnie pizdyliard próbnych egzaminów bla bla bla
Do domu wracam po 15 i od razu jadę na rehabilitację i wracam o 18 i jestem tak padnięta że ledwo co daje radę zadanie domowe zrobić. :(( 
Ale zostało mi tylko 5 dni rehabilitacji, więc na rozdziały które będę  ja tłumaczyć, nie będziecie musieli już tyle czekać! <3
Koniec.
<3 

wtorek, 3 września 2013

Chapter 19

Jason POV
Siedziałem na łóżku w więziennej celi, którą muszę dzielić z tym dziwnym skurwysynem. Miał na swoim wielkim tyłku okulary, które zakrywały połowę jego cholernej twarzy.
- Hej ty - powiedział. Spojrzałem w górę.
- Co ? - splunąłem.
- Za co siedzisz ? - gość zapytał.
- Cóż, zdaje się, że zaatakowałem ojca mojej żony - powiedziałem poirytowanym głosem - A ty ?
- Ukradłem torbę z kropelkami na kaszel - powiedział z westchnięciem. Pozwoliłem wydostać się chichotowi, a po tym byłem na ziemi rycząc ze śmiechu.
- Ty sobie kurwa żartujesz, stary ? - powiedziałem, wciąż się śmiejąc. Pokręcił głową, nie. Co do cholery ?
- Jak się nazywasz ? - zapytałem go.
- Cedric - odpowiedział. Punk-ass* imię. Rozszerzyłem oczy, a on dał mi najbrzydsze spojrzenie jakie mógł. Cóż, cholera.Tuż zaraz drzwi celi otworzyły się i pojawił się w nich Policjant z dużym wąsem.
- McCann, masz gościa - powiedział. Wstałem i skierowałem się do wyjścia z celi. 
Melanie, jej mama I tata tu byli.
- Kochanie ! - krzyknąłem. Obróciła się z uśmiechem. Pobiegłem by ją przytulić. Tak jakby. Byłem wciąż skuty kajdankami. Położyła głowę na mojej klatce.
- Jase, przepraszam - wymamrotała. O czym ona mówi ?
- Za co przepraszasz ? - zapytałem, marszcząc brwi.
- Jestem powodem dla którego tu jesteś. To moja wina - powiedziała kiedy jej głos zaczął się łamać.
- Nie, nie, nie, Mel. Skarbie, posłuchaj. Nie myśl tak; to nie Twoja wina. Gdybym umiał kontrolować swój gniew, wszystko byłoby teraz dobrze. Nie jesteś powodem dla którego tu jestem. Nigdy więcej tak nie myśl - powiedziałem szczerze. Rozumiesz ? - zapytałem, surowo patrząc jej w oczy. Tylko skinęła głową i mocniej się do mnie przytuliła.
- Już za Tobą tęskniłam  - powiedziała.
- Ja tak samo, dziewczynko  - pocałowałem ją w czoło. Spojrzałem w górę i zobaczyłem jej mamę uśmiechającą się do nas. Jej tata spojrzał z wyrzutami sumienia. Wzięła mnie za rękę i zaprowadziła do nich. Cóż, to jest dziwne.
- Jason, przepraszam za to wszystko co się stało. Nie dałem Ci żadnej szansy i myślę, że czas to zmienić...cóż co o tym myślisz dzieciaku ? Możemy nazwać to nowym początkiem ? - jej tata powiedział, wyciągając rękę. Zastanawiałem się nad tym chwilę. Wpakował mnie do więzienia. Nazwał nieczułym zabójcą. Zazwyczaj nie wybaczam tak szybko, ale...
- Pewnie. To jest nowy początek - potrząsnąłem jego ręką. Jej ojciec spojrzał na jej matkę, która po prostu skinęła.
- I wyciągniemy Cię stąd - jej tata wyciągnął jakieś 500$ z uśmiechem na twarzy. Oni to robią...dla mnie ? Nikt nie zrobił dla mnie takiego gówna odkąd moi rodzice odeszli.
- Wow - to było jedyne co mogłem z siebie wydusić. Melanie naprawdę mocno się uśmiechała. Jej mama zniknęła by dać pieniądze temu kto powinien je wziąć. Po jakiejś godzinie albo i więcej Policjanci zdjęli mi kajdanki. O tak. Oddali mi ubrania, które nosiłem wczoraj i przebrałem się w nie. Kiedy wyszedłem z powrotem, wszyscy siedzieli czekając na mnie.

~*~

Trzydzieści minut minęło w lekkiej rozmowie i innych takich.
Boże, nie mogłem się doczekać aż będę w moim i Melanie pokoju. To wszystko przez nią. To co ma na sobie właśnie mnie zabija. Jej krótka, obcisła koszulka pokazywała jej cycki... Boże, nie wytrzymam dłużej. Położyłem dłoń na górze jej uda. 'Warknęła' na mnie głową. Uśmiechnąłem się do niej głupawo. Koło nas była kurtka. Położyłem ją na jej kolanach, przykrywając ręce. Jechałem w górę jej nóg. Wydała z siebie lekki chichot przez moje działania. O nie, kochanie. Jeszcze nie skończyłem. Zsunąłem ręką jej szorty, a ona zastygła zaskoczona. Uderzyła mnie w ramię. Kontynuowałem zsuwanie jej spodenek.
- Jase, przestań - powiedziała surowym szeptem, więc tylko ja mogłem to usłyszeć. Radio było całkiem głośno, a jej rodzice rozmawiali.
- Czemu, kochanie ? - pocałowałem lekko jej szyję. Mogłem powiedzieć, że wstrzymywała jęk.
- Jason, przestań - praktycznie wyjęczała. Ha-ha.
- Ale co mam przestać ? - potem włożyłem moją rękę w jej majtki, patrząc na jej twarz. Polizała swoje usta i poprawiała się niezgrabnie. Ta część ją całkowicie przejmowała. Delikatnie potarłem jej łechatczkę. Poczuł jak się unosi. Zrobiłem to ponownie, jej tata spojrzał do tyłu na nas, nawet nie zauważyłem zanim zaczął mówić.
- Jesteśmy ! - szybko wyciągnąłem rękę z jej spodenek. Cholera. Uśmiechnąłem się do niego i zdjąłem z nas kurtkę.

~*~

Melanie POV
Jason prawie robił mi palcówkę przy moich rodzicach...Jason patrzył na mnie kiedy mój tata się odwrócił by powiedzieć, że już jesteśmy. Tak szybko jak Jason go usłyszał jego uwaga zwróciła się na tatę i wyjął palce z moich majtek. I prawie się zaśmiałam jak zobaczyłam jak zaskoczony był. Weszliśmy do domu. Zrzuciłam swoje buty i wzięłam szklankę wody oraz przekąskę. Jason zrobił to samo. Kiedy byliśmy w naszym pokoju, Jason od razu zamknął drzwi i je zakluczył odkładając na szafkę szklankę z wodą. Leżał na łóżku. Przytuliłam się do niego.
- Chcesz kontynuować to co zaczęliśmy w samochodzie, kochanie ? - powiedział, całując mnie w szyję. Musiałam przyznać, że to było seksowne. Ale nie chciałam uprawiać jeszcze seksu i tego wszystkiego.
- Albooo możemy być słodcy i się przytulać i rozmawiać - powiedziałam, chichocząc. Jason wydał z siebie zfrustrowany jęk.
- Przysięgam, jeśli będziesz mnie tak nakręcać... - zaczął.
- Hej, jesteś jedynym który to zaczyna ! - powiedziała, żartobliwie uderzając go w pierś. Uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Pocałował mnie w usta.
- Kocham Cię - powiedziałam do niego.
- Ja kocham Cię bardziej.

~*~

Ulalala kochani są haha akcja Jasona w samochodzie xD

Oczywiście muszę was bardzo przeprosić, że tak późno dodaję, ale tak wyszło, nie miałam czasu pod koniec wakacji. Chciałam wam życzyć powodzenia w tym piekle na ziemi (szkoła haha) 
Mam nadzieję, że się wam spodoba, miłego czytania :)
Rose xx

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Chapter 18

Cholera, mam dość jej ojca. Musi się wynieść z naszego domu najszybciej jak się da. To znaczy, kim on kurwa jest, żeby mi mówić co mam robić z własną żoną? W porządku, łapię. Jest jej ojcem, ale wciąż. Ona jest MOJĄ żoną. Kiedy do cholery dotrze to do jego mózgu wielkości orzeszka? Wszystko było perfekcyjnie dobrze. Przecież jej nie biłem ani nic. Okazywałem jej tylko moją miłość. Ostatnim razem jak sprawdzałem to nie było, to przestępstwem. Mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na imię, to była Melanie. Odebrałem szybko.
-Co jest, kochanie? - spytałem
-Jason, gdzie ty jesteś! Policja tu jest, a karetka zabiera mojego ojca do szpitala i-
-Whoa, whoa, co? To nie było nawet tak poważne. Nie lepiej z tego kurwa wyjdzie. Zasługiwał na to gówno. - Powiedziałem, mój głos stawał się coraz niższy. Praktycznie mogłem usłyszeć jak Melanie po drugiej stronie, przełyka ślinę.
Uspokój się Jason.
-Jase, gdy wyszedłeś on zaczął wymiotować. - Powiedziała. Moje oczy się rozszerzyły.
-Cholera, nie chciałem uderzyć go aż tak mocno. Był kutasem, a ja byłem naprawdę wściekły. Mel, to były tylko 3 dni. Oni zostają jeszcze na 11. Nie sądzę, że dam radę. - Powiedziałem.
-Jason, niedługo jedziemy na Hawaje. Po prostu, ugh, gdzie jesteś?! - Spytała ponownie.
-Nie wiem. - Powiedziałem spokojnie, odwracając się gdzieś.
-Jak nie wiesz. Jason, Funkcjonariusze cię szukają. Co jeśli znowu cię wyrzucą? - Zapytała w przerażonym tonie.
-Skarbie, nie mogą mi nic zrobić, dobrze? Nic mi nie będzie. I mówiąc, że nie wiem, miałem na myśli to, że nie wiem. Spróbuję wrócić do domu, okej? Wyszedłem, bo musiałem oczyścić umysł i nie chciałem cię skrzywdzić. - Powiedziałem jej.
-To dobrze, bo jeśli byś to zrobił, to skopałabym ci tyłek. - Wymamrotała.
-Przepraszam, co mówiłaś? - Zapytałem z uśmiechem na twarzy.
-Nic. Tylko wróć tu niedługo, proszę!
-Dobrze.
-Pa. - Powiedziała.
-Czekaj.
-Co?! - Spytała zirytowana.
-Kocham cię. - Powiedziałem.
-Też cię kocham. - Następnie oboje się rozłączyliśmy. Sądzę, że byłem tylko około 20 minut od domu, więc po prostu się odwróciłem. Po może 30 minutach jazdy, wszystko zaczęło wyglądać znajomo. Wiedziałem, że jestem teraz jakieś 5 minut od domu. Kiedy wjechałem na podjazd, zauważyłem limonkowo zielony samochód z napisem "OFFICIAL"* namalowanym na przyciemnianych szybach. Wysiadłem z samochodu i poszedłem na górę. Położyłem od tyłu ręce w okół talii Melanie. Poczułem jak podskoczyła lekko, a potem się rozluźniła. Podszedł do mnie Funkcjonariusz. To była kobieta. Chyba ją pamiętam. Była jedną z Funkcjonariuszy, którzy mi pomogli.
-Witaj Jason. - Powiedziała z uśmiechem. Skinąłem do niej głową.
-Słyszeliśmy co się stało i zostaliśmy wezwani. Możesz mi proszę powiedzieć co się stało? - Powiedziała. Jęknąłem i puściłem Melanie.
-Jasne.
Wyprowadziła mnie na zewnątrz i poprosiła o wyjaśnienie. Wyjaśniłem jej co się stało, a ona to zapisywała. Pewnie wrzuci to do jakichś papierów albo innego gówna. "Śledztwo" mojego pierdolonego tyłka.
-Jason, zaatakowałeś Roberta Crane'a. Wiesz o tym? - Zapytała słodkim tonem.
-Pewnie. - Powiedziałem nie patrząc na nią.
-I wiesz, że za napaść, możesz trafić do więzienia, zgadza się? - Spytała ponownie.
-Nie do końca. Jeśli on mi się odgrażał, to nie mogę. - Wzruszyłem ramionami, odchodząc. Poczułem rękę, chwytającą brutalnie moje ramię. Spojrzałem w tył i zobaczyłem Funkcjonariuszkę trzymającą moje ramię ze słodkim uśmiechem na twarzy.
-Jason, zgodnie z tym co usłyszeliśmy, nie było żadnych gróźb wypowiedzianych przez Roberta Crane'a. Jeśli nie stawisz teraz twarzy konsekwencjom, będzie gorzej. Spędzisz trzy noce w więzieniu. Zrozumiano? - Powiedziała, jej oczy były teraz zwężone. Ja pitole. Jęknąłem.
-Dobra. - Wyciągnąłem ręce do przodu, a ona je skuła brutalnie. Kątem oka zobaczyłem Melanie.
-JASON! - Krzyknęła. Zachichotałem.
-Wszystko będzie w porządku, skarbie, to tylko trzy noce. - Powiedziałem idąc do tyłu, żebym mógł spojrzeć na Melanie. Podbiegła do mnie i dała mi czułego buziaka.
-Kocham cię. - Powiedziała.
-Ja ciebie bardziej. - Odpowiedziałem. I wtedy zostałem brutalnie wepchnięty przez kobietę do samochodu Funkcjonariuszy. Suka.
To była długa droga do budynku więzienia. Może jakieś 45 minut albo więcej. Kiedy dojechaliśmy, otworzyła mi drzwi i wymamrotała.
-Witamy z powrotem, McCann.

Melanie POV
Czuję się jakby to była moja wina. To znaczy, jeśli bym nie skoczyła na Jasona, to wszystko byłoby w porządku. Jason wciąż by tu był. Może by się zaczął dogadywać z moim tatą. Dlaczego ja zawsze muszę coś spierdolić? Wiem, że to tylko trzy noce ale będę za nim strasznie tęsknić. Byłyśmy w drodze do szpitala, w samochodzie mamy i zaczęłam lekko płakać. Mama spojrzała na mnie.
-Ty naprawdę kochasz tego chłopaka, prawda? - Powiedziała. Skinęłam głową.
-On jest inny. Nie jest taki jak wszyscy myślą. Jest w nim o wiele więcej niż to co w mediach. Ludzie ciągle go oceniają i to nie jest fair wobec niego. Jest czuły, miły i sprawia że czuję się jak księżniczka. Czy nie to się liczy? - Ciągnęłam to dalej i dalej i dalej. Mama tylko mnie słuchała i pocieszała. Właśnie to kocham w mojej mamie. Zawsze tu jest, gdy potrzebuje kogoś by mnie wysłuchał. Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do szpitala. Znalazłyśmy pokój taty i weszłyśmy do niego. Leżał w łóżku, czekał na nas, uśmiechając się.
-Cześć kochanie. - Powiedział. Ja tylko się uśmiechnęłam.
-Gdzie Jason? - spytał
-W areszcie. - Zamilkłam. Skrzywił się lekko.
-Skarbie, przepraszam; Wiem, że nie dawałem Jasonowi szansy. Ja po prostu nienawidzę widoku mojej dorastającej córki. Jesteś moim jedynym dzieckiem i wiesz, że chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze. Wiem, że masz teraz męża, ale czasem nie mogę tego zaakceptować i staję się nadopiekuńczy wobec ciebie. Przepraszam, jeśli ci nie ufałem. Powinienem ci zaufać, by podejmować właściwe decyzje. Bardzo przepraszam, kochanie. - Powiedział, a ja poprawiłam się, żeby go przytulić.
-Jest w porządku tato. Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli Jason kiedykolwiek by mnie skrzywdził, powiedziałabym ci. Ale on tego nie robi. Traktuje mnie lepiej niż ktokolwiek. Wiem, że na takiego nie wygląda, ale jest naprawdę kochającym mężczyzną. - Powiedziałam. Westchnął.
-Spróbuję się nieco rozchmurzyć. - Powiedział z uśmiechem. - Tylko dla ciebie. - Uśmiechnął się ponownie.
-Więc, jak się trzymasz, Rob? - Zapytała mama.
-Dobrze. Właśnie zostałem znokautowany. Ten dzieciak potrafi uderzyć, wiesz! - Wszyscy się zaśmialiśmy.
Ciekawe jak Jason się do tej pory trzyma.
******
No a ten jak zwykle musiał się w coś wpakować gupek. ;_; 

* OFFICIAL - nie miałam pojęcia jak to napisać, no ale skoro "Officials" to Funkcjonariusze, to musicie wykombinować co mogło być na samochodzie napisane hahah serio, nie mam pojęcia. XD 
Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany, a nie napisał nam swojego twittera, odsyłam tutaj ->>>> INFORMOWANI

I jeszcze jedno!
CHCĘ PODZIĘKOWAĆ, ZA PONAD 10 TYS. WEJŚĆ I WSZYSTKIE KOMENTARZE, KTÓRE JAK DOTĄD NAPISALIŚCIE!! <3 

czwartek, 22 sierpnia 2013

Chapter 17

Kiedy ponownie się obudziłem, obróciłem się by zobaczyć Melanie, która powoli wstawała. Uśmiechnąłem się do niej i musnąłem wargami jej czoło. Spojrzała na mnie i jęknęła.
- Jason - powiedziała, marszcząc brwi.
- Hmm ? - powiedziałem, składając więcej pocałunków na jej czole. Zachichotała.
- Przestań - powiedziała, przerwałem i spojrzałem na nią z uśmiechem. Po tym po prostu siedzieliśmy na łóżku tuląc się wzajemnie. Myślałem o paru rzeczach. Pomyślałem, że byłoby naprawdę fajnie wyjechać razem na wakacje. Oblizałem usta.
- Kochanie ? - zapytałem.
- Tak ?
- Myślę, że powinniśmy pojechać na wakacje - powiedziałem jej. Poprawiła się w moich ramionach więc mogła spojrzeć na mnie w górę. Jej oczy się świeciły i się uśmiechała.
- Jason ! To świetny pomysł ! Gdzie ? - zapytała. Ja tylko wzruszyłem ramionami.
- Gdzieś blisko Hawai tak sądzę... - stwierdziłem. Skinęła głową.
- Idź po laptopa ! Nawet nie wiesz jaka jestem podekscytowana Jase - powiedziała z uśmiechem. Posłałem jej uśmiech bokiem. Zamachnąłem nogami na jedną ze stron łóżka i skierowałem się w dół po schodach by wziąć laptopa. Jej rodzice byli na kanapie gdzie był również laptop. Podszedłem do kanapy i wziąłem stamtąd laptopa. Jej rodzice tylko patrzyli na mnie niezręcznie. Nie spojrzenia pełne wściekłości tylko niezręczne spojrzenia. Sądzę, że to początek. Poszedłem w górę schodów z laptopem schowanym pod moją ręką.





Po pewnym czasie skończyliśmy wszystko planować, była 1:30am. Zdecydowaliśmy, że pojedziemy na Hawaje jak powiedziała i zatrzymamy się w hotelu o nazwie ''Kahal'' czy jakieś inne gówno. Zamówiliśmy lot stąd w przyszłym tygodniu. Wstałem by zanieść laptopa na stół do naszego salonu. Kiedy wróciłem do łóżka Melanie zaczęła mówić.
- Jase.
- Hmm ? - powiedziałem 'nurkując' do łóżka. Zaśmiała się.
- Kiedy są Twoje urodziny ? - zapytała. Musiałem o tym chwile pomyśleć. Ohhhh...
- W przyszłym tygodniu, a czemu ? - odpowiedziałem niedbale. Jej oczy się poszerzyły.
- W NASTĘPNYM TYGODNIU ?! JASON, MUSIMY ZAPLANOWAĆ TWOJE PRZYJĘCIE, MUSZĘ KUPIĆ PREZENT I...
- Whoa, whoa, kochanie. Nigdy nie powiedziałem, że chcę coś z tego. Nie musisz nic robić. Tak naprawdę nie świętowałem tego od kiedy skończyłem 8 lat. Więc mnie to nie obchodzi - powiedziałem, wzruszając ramionami.
- Nie MUSZĘ, ale chcę, Jason - powiedziała. Uśmiechnąłem się. Serio nie chciałem niczego na urodziny.
- Kochanie, wakacje wystarczą. Zaufaj mi. Nie chcę przyjęcia, nie chcę żadnego prezentu...cóż jeśli zaliczyć sex jako prezent, zawsze to wezmę - powiedziałem z głupim uśmieszkiem.
- Ew, Jason... - powiedziała, a jej policzki zrobiły się czerwone.
- Rumienisz się - powiedziałem, mrugając porozumiewawczo.
- Och, zamknij się ! - powiedziała, rzucając we mnie poduszką i chichotając. Wzruszyłem ramionami i położyłem się na poduszce.
- Teraz, nie mam poduszki ! - jęknęła.
- Nie powinnaś nią we mnie rzucać - uśmiechnąłem się. Skoczyła na mnie uderzając w zagłówek powodując głośne trzaśnięcie w ścianę. Obróciłem się więc miałem ją przed sobą, położyłem dłonie na jej biodrach dając jej długi, namiętny pocałunek. Drzwi się otworzyły z hukiem, a ja odskoczyłem, prawie zrzucając Melanie z łóżka.
- Lepiej jeśli zabierzesz swoje brudne łapy od niej McCann ! - jej tata wrzasnął. Na serio koleś ? Nie przepychałem jej nożem ani żadne inne gówno. Cholera. On naprawdę zaczynał mnie wkurzać. Ten skurwysyn oczywiście nie wie co jestem w stanie zrobić, gdy jestem zły.
- Nie będziesz mi kurwa mówić co mam robić - powiedziałem, marszcząc brwi, a moje dłonie złożyły się w pięści. Jej tata robił to samo. Wszyscy patrzyliśmy w swoje twarze.
- Jason, spokojnie...- Melanie zaczęła. Lata mi koło dupy co mówiła. Byłem gotowy utrzeć tego dupka.
- Jestem od Ciebie starszy. Jestem jej ojcem. Mogę Ci mówić kurwa cokolwiek masz robić, a czego nie z moją córką - jej tata powiedział, podnosząc głos.
- Jeśli mówisz, że jesteś ode mnie starszy, to się tak zachowuj ! Nie obchodzi mnie, że jesteś jej ojcem ! Ona jest MOJĄ żoną i to jest MÓJ dom ! Tak długo jak tutaj jesteś, będziesz robił co ja chcę - wypaliłem do niego. Melanie próbowała się między nas wcisnąć, by nas powstrzymać.
- Jesteś po prostu nieczułym zabójcą ! - ojciec Melanie powiedział. To było ostatnie kurwa słowo. Chciał zabójcy bez serca ? Kurwa, to dokładnie to co mu pokaże. Uderzyłem go pięścią dokładnie w brzuch. Ostro. Rzucił się na dół chwytając za brzuch.
- JASON ! - Melanie krzyknęła, zaskoczona. Wziąłem moje klucze i po prostu wyszedłem. Nie wiedziałem gdzie do cholery jadę, ale musiałem odjechać stąd jak najdalej. Ostatnią rzeczą, której teraz chciałem było ponowne zranienie Melanie.


~*~

Melanie POV
Cóż, Jason po prostu uderzył mojego tatę w brzuch, on wygląda jakby teraz wymiotował. Jason sobie poszedł. Ugh.
- Tato, wszystko dobrze ? - zapytałam, spokojnie. Szczerze, bałam się. Był na podłodze, błagając o powietrze. Pobiegłam by wziąć mój telefon i wybrałam 911.
Wkrótce usłyszałam karetkę, która rozbrzmiewała w dole ulicy. Potem szybko wysiedli i popędzili do pokoju, w którym byliśmy. Wyjaśniłam im co się stało. Położyli mojego tatę na noszach i wsunęli go do karetki. Niedługo po tym, pokazało się paru Funkcjonariuszy. Zaczęli zadawać mi pytania.
- Kto tu mieszka ? - jeden zapytał.
- C-cóż, moi rodzice przyjechali z wizytą do mnie i mojego m-męża.
- I kto jest Twoim mężem ? - inny zapytał.
- Jason...- zaczęłam.
- Jason jaki ? - zapytali w zgodzie. Przełknęłam ślinę.
- Jason McCann - Funkcjonariusze popatrzyli na siebie.
- Wygląda na to, że wiemy kto to spowodował - jeden powiedział, zamykając notesik, w którym pisał i odszedł.


~*~
Ka bum drama..ach Jason rozumiem Cię, głupi ojciec ugh.

Mamy następny! Mam nadzieję, że się podoba :D
A więc odeszły pozostałe tłumaczki :( i zostałam tylko ja i tłumaczka Ada, ale damy radę :D
Chciałam was poinformować, że dodałyśmy zakładkę INFORMOWANI gdzie możecie zapisywać swoje nicki z twittera :D
Miłego czytania i do następnego! xo
Rose