niedziela, 29 września 2013

Chapter 22

Melanie POV
To było oczywiste, że coś jest nie tak z Jasonem. Ledwo coś powiedział podczas śniadania. Ciągle go pytałam czy wszystko w porządku, ale mówił że tak. Ewidentnie nie chciał o tym rozmawiać, więc odpuściłam.
-To co dzisiaj robimy? - Zapytałam.
-Hmmm, nie wiem. Cokolwiek chcesz, Księżniczko. - Uśmiechnął się.
-Nienawidzę, gdy mnie tak nazywasz. - Powiedziałam, spoglądając w dół. Jason zachichotał.
-Ale w moich oczach jesteś Księżniczką. - Powiedział, podnosząc mój podbródek żeby spojrzeć mi w oczy. Byliśmy w windzie. Opieraliśmy się o złotą poręcz, a Jason trzymał rękę wokół mojej talii. Gdy winda się zatrzymała, wyszliśmy, idąc do naszego pokoju. Było koło 12. Ta, długo nam zajęło jedzenie. Weszliśmy do pokoju, a ja opadłam na kanapę w salonie. Jason usiadł na poduszce obok mnie i położył moją głowę na swoich kolanach. Podparł stopy na stoliku do kawy, a następnie włączył TV.
-Dzisiaj jest dobry dzień na pójście na plażę, prawda? - Powiedział Jason, pochylając się, by pocałować mnie w czoło. Skinęłam głową.
-Ta, ale może później. Jestem naprawdę zmęczona. - Powiedziałam, a Jason skinął.
-Słyszałem, że dziś wieczorem jest luau*. Moglibyśmy pójść na plażę niedługo przed rozpoczęciem, a potem pójść do klubu. - Powiedział mrugając . Hmmm, brzmi fajnie. Uśmiechnęłam się.
-No pewnie. - Jason pochylił się i pocałował mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.

~*~PÓŹNIEJ, TEGO SAMEGO DNIA~*~
Zakładałam mój strój kąpielowy. Było około 18. Nakładałam moją wodoodporną mascarę i eyeliner gdy wtargnął Jason. Westchnął. Odwróciłam sie.
-No co? - Zapytałam, nakładając błyszczyk.
-Kochanie, nie potrzebujesz tego. - Powiedział sfrustrowany.
-O co ci chodzi? - Zapytałam zmieszana.
-Chodzi mi o to, że wyglądasz pięknie bez makijażu. - Powiedział. Czemu on kłamie? Wszedł do łazienki i złapał mokry ręcznik. Co on robi? Otworzył ramiona.
-Podejdź. - Powiedział. Yy? Podeszłam. Oplótł rękoma moje ciało i pocałował w czubek głowy. Gdy się odsunął, brutalnie położył mokry ręcznik na mojej twarzy, wycierając mój makijaż.
-JASON! - Wrzasnęłam.
-Proszę bardzo, teraz wyglądasz jeszcze piękniej. - Pocałował mój nos. Ugh, czemu to zrobił?
-Ale się tak nie czuje. - Wymamrotałam.
-To w takim razie sprawię, że się tak poczujesz. Jesteś piękna, dziecinko. Bez makijażu jeszcze bardziej. Uwielbiam widzieć twoją naturalną urodę. Jesteś piękna, jesteś piękna, jesteś piękna. Ile razy muszę to mówić? - Powiedział Jason.
-3 000 - Wymamrotałam ponownie.
-No to powiem 3 000. - Powiedział, całując tym razem moje usta. -Nie nakładaj więcej makijażu. Chcę widzieć twoje naturalne piękno. - Powiedział, puszczając mnie. Ugh, nienawidzę go za to. Wyszłam z łazienki kilka minut później, Jason siedział na łóżku oglądając TV. Gdy usłyszał zamykające się drzwi od łazienki, odwrócił głowę w moją stronę.
-Gotowa, piękna? - Powiedział z uśmiechem. Skinęłam głową. Jason złapał mnie za rękę i splótł nasze palce, gdy wychodziliśmy z apartamentu na długi korytarz prowadzący do windy. Dojechaliśmy na parter i wyszliśmy, udając się na plażę. Gdy doszliśmy, byłam oniemiała. To było takie piękne. Fale obijały się o brzeg, tworząc miły, rytmiczny dźwięk. To było o wiele lepsze niż plaże niedaleko naszego domu. Jason prowadził nas w kierunku wody. Kiedy bylismy przy brzegu, zatrzymał się. Puścił moją rękę i zapał mnie w pasie, kładąc podbródek na moim ramieniu.
-Jest prawie tak pięknie jak ty. - Powiedział z uśmiechem, całując moją szyję. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam.
-Czemu jesteś taki słodki? - Zapytałam. Uśmiechnął się złośliwie
-Nie wiem, a czemu ty jesteś taka piękna? - Powiedział z uśmiechem. Zarumieniłam się, znowu. Jason zachichotał. - Kocham cię.
-Ja ciebie też.

Usiedliśmy, mocząc stopy w wodzie. Jason wstał i poczułam że jestem podnoszona. Jason przerzucił mnie przez ramię i wszedł do wody, zanurzając się do kolan. Oderwał ode mnie jedną rękę i złośliwie się uśmiechnął.
-Jason. NIE. - Powiedziałam z pełną powagą. Zabrał drugą. O mój Boże. Zanim wpadłam do wody, Jason znów mnie złapał a potem pocałował.
-Nigdy bym ci tego nie zrobił, skarbie. - Zachichotał. Ponownie usiedlismy na brzegu, fale obijaly się o nasze nogi. Spojrzałam na godzinę. 20. Następnie usłyszałam  bębnienie i odwróciłam głowę w stronę tego dźwięku.
-Luau się zaczyna. - Powiedział Jason, przerywając moje myśli. Wyciągnął ręce. -Gotowa? - Skinęłam głową. - Raz, dwa, trzy. - Na trzy, podniósł mnie. Szliśmy w kierunku miejsca gdzie odbywało się luau. Usiedlismy na jednej z siedmiu kłód, otaczających ognisko po środku.
-Aloha. - Powiedział jakiś mężczyzna.
-Hola. - Odpowiedział Jason. Zaśmiałam się z jego głupoty.
-Jason, nie "Hola", tylko "Aloha". - Zaśmiałam się.
-Aaa, Aloha. - Powiedział Jason. Mężczyzna zachichotał i dał nam kwieciste naszyjniki. Mój był różowy, a Jasona niebieski. - Kochanie, a co byś powiedziała na to, że włożysz jeden z tych stroi i dasz mi moje własne luau? - Powiedział, puszczając oczko. Uderzyłam go w bok.
-Jason! - Sapnęłam. Zachichotał.
-Żartuję! Żartuję. - Powiedział, przyciągając mnie do siebie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Zaczynało się robić całkiem fajnie, bo słońce zachodziło. Przyszło więcej ludzi i około godziny 20:30, Luau zaczęlo się. Było naprawdę fajnie. Jakiś koleś opowiedział historię, gdy inny Hawajczycy(?) zapraszali do tańca luau. Wybrali Jasona, żeby był częścią czegoś w ich tańcu. To było bardzo śmieszne. Po tym, pozwolili tańczyć wszystkim. Było jedzenie, napoje, muzyka i tak jak powiedziałam, tańce. Gdy się skończyło była już 9:30.
-Było świetnie. Wyglądałeś komicznie w tym tańcu. - Powiedziałam. Jason spojrzał na mnie i zaśmiał się.
-Ej! Nie śmieszne. Mówiąc o tańcu, wciąż masz ochotę na klub? - Powiedział z uśmiechem. Myślałam o tym przez chwilę zanim skinęłam głową.
-Jasne. - Poszlismy na parking w naszym hotelu i wsiedliśmy do samochodu. Oczywiście odświeżyliśmy się i przebraliśmy w coś innego. Wyszłam z pokoju, a Jason siedział na krześle, czekając. Aww, wyglądał tak słodko. No dobra, przystojnie.
-Tu jest moja piękna dziecinka. - Powiedział wstając i otaczając moją talię swoimi rękoma. Spojrzałam na niego z usmiechem i przytaknęłam.
-W porządku, chodźmy. - Powiedział i wyszliśmy na korytarz, pojechalismy w dół windą, wyszliśmy z hotelu i poszliśmy do samochodu.
*****
*Luau - tradycyjne Hawajskie przyjęcie/impreza. 
więęęęęc...here ya go! 
Do następnego,
Ada <3

P.S. muszę tu o tym napisać bo mnie rozsadzi. tata kupił mi the key czaicie hajfhkdshfksdjlfkja *-* 

9 komentarzy:

  1. Super rozdział. <3
    + Zaaazdroszczę! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny! *_*
    nie mogę się już doczekać nexta! ;*
    Kocham to!!! <33
    P.S. SZCZĘŚCIARA!!!! ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam ich tacy słodcy *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział.. BOŻE NAPISZ MI TYLKO JEDNO..JAK ONE PACHNĄ? PEWNIE CUUDOWNIE :(((((((

    ZAPRASZAM:

    http://love-is-hard-baby.blogspot.com/

    "Warto jest kochać zakazany owoc, dla samego choć posmaku miłości.

    Nie żałuje."

    Głowni bohaterowie: Miley Jones & Justin Bieber.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, są niesamowite *-* są takie delikatne(?) dla mnie idealne, bo ja nie lubię takich słodkich hahah I WIADOMOŚĆ DLA WSZYSTKICH: niedługo powinien się pojawić nowy rozdział, nastąpiła """krótka""" przerwa

      Usuń
  5. Hej. Powstał blog na,którym są opowiadania o Justinie Bieberze. * http://storiesaboutjustinbiebe.blogspot.co.uk/ * Chciałam cię na niego zaprosić byś zgłosiła swoje opowiadanie i jak byś mogła przekazać to dalej :D

    OdpowiedzUsuń
  6. super super :3 kiedy następny? :)

    OdpowiedzUsuń