poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Chapter 18

Cholera, mam dość jej ojca. Musi się wynieść z naszego domu najszybciej jak się da. To znaczy, kim on kurwa jest, żeby mi mówić co mam robić z własną żoną? W porządku, łapię. Jest jej ojcem, ale wciąż. Ona jest MOJĄ żoną. Kiedy do cholery dotrze to do jego mózgu wielkości orzeszka? Wszystko było perfekcyjnie dobrze. Przecież jej nie biłem ani nic. Okazywałem jej tylko moją miłość. Ostatnim razem jak sprawdzałem to nie było, to przestępstwem. Mój telefon zadzwonił. Spojrzałem na imię, to była Melanie. Odebrałem szybko.
-Co jest, kochanie? - spytałem
-Jason, gdzie ty jesteś! Policja tu jest, a karetka zabiera mojego ojca do szpitala i-
-Whoa, whoa, co? To nie było nawet tak poważne. Nie lepiej z tego kurwa wyjdzie. Zasługiwał na to gówno. - Powiedziałem, mój głos stawał się coraz niższy. Praktycznie mogłem usłyszeć jak Melanie po drugiej stronie, przełyka ślinę.
Uspokój się Jason.
-Jase, gdy wyszedłeś on zaczął wymiotować. - Powiedziała. Moje oczy się rozszerzyły.
-Cholera, nie chciałem uderzyć go aż tak mocno. Był kutasem, a ja byłem naprawdę wściekły. Mel, to były tylko 3 dni. Oni zostają jeszcze na 11. Nie sądzę, że dam radę. - Powiedziałem.
-Jason, niedługo jedziemy na Hawaje. Po prostu, ugh, gdzie jesteś?! - Spytała ponownie.
-Nie wiem. - Powiedziałem spokojnie, odwracając się gdzieś.
-Jak nie wiesz. Jason, Funkcjonariusze cię szukają. Co jeśli znowu cię wyrzucą? - Zapytała w przerażonym tonie.
-Skarbie, nie mogą mi nic zrobić, dobrze? Nic mi nie będzie. I mówiąc, że nie wiem, miałem na myśli to, że nie wiem. Spróbuję wrócić do domu, okej? Wyszedłem, bo musiałem oczyścić umysł i nie chciałem cię skrzywdzić. - Powiedziałem jej.
-To dobrze, bo jeśli byś to zrobił, to skopałabym ci tyłek. - Wymamrotała.
-Przepraszam, co mówiłaś? - Zapytałem z uśmiechem na twarzy.
-Nic. Tylko wróć tu niedługo, proszę!
-Dobrze.
-Pa. - Powiedziała.
-Czekaj.
-Co?! - Spytała zirytowana.
-Kocham cię. - Powiedziałem.
-Też cię kocham. - Następnie oboje się rozłączyliśmy. Sądzę, że byłem tylko około 20 minut od domu, więc po prostu się odwróciłem. Po może 30 minutach jazdy, wszystko zaczęło wyglądać znajomo. Wiedziałem, że jestem teraz jakieś 5 minut od domu. Kiedy wjechałem na podjazd, zauważyłem limonkowo zielony samochód z napisem "OFFICIAL"* namalowanym na przyciemnianych szybach. Wysiadłem z samochodu i poszedłem na górę. Położyłem od tyłu ręce w okół talii Melanie. Poczułem jak podskoczyła lekko, a potem się rozluźniła. Podszedł do mnie Funkcjonariusz. To była kobieta. Chyba ją pamiętam. Była jedną z Funkcjonariuszy, którzy mi pomogli.
-Witaj Jason. - Powiedziała z uśmiechem. Skinąłem do niej głową.
-Słyszeliśmy co się stało i zostaliśmy wezwani. Możesz mi proszę powiedzieć co się stało? - Powiedziała. Jęknąłem i puściłem Melanie.
-Jasne.
Wyprowadziła mnie na zewnątrz i poprosiła o wyjaśnienie. Wyjaśniłem jej co się stało, a ona to zapisywała. Pewnie wrzuci to do jakichś papierów albo innego gówna. "Śledztwo" mojego pierdolonego tyłka.
-Jason, zaatakowałeś Roberta Crane'a. Wiesz o tym? - Zapytała słodkim tonem.
-Pewnie. - Powiedziałem nie patrząc na nią.
-I wiesz, że za napaść, możesz trafić do więzienia, zgadza się? - Spytała ponownie.
-Nie do końca. Jeśli on mi się odgrażał, to nie mogę. - Wzruszyłem ramionami, odchodząc. Poczułem rękę, chwytającą brutalnie moje ramię. Spojrzałem w tył i zobaczyłem Funkcjonariuszkę trzymającą moje ramię ze słodkim uśmiechem na twarzy.
-Jason, zgodnie z tym co usłyszeliśmy, nie było żadnych gróźb wypowiedzianych przez Roberta Crane'a. Jeśli nie stawisz teraz twarzy konsekwencjom, będzie gorzej. Spędzisz trzy noce w więzieniu. Zrozumiano? - Powiedziała, jej oczy były teraz zwężone. Ja pitole. Jęknąłem.
-Dobra. - Wyciągnąłem ręce do przodu, a ona je skuła brutalnie. Kątem oka zobaczyłem Melanie.
-JASON! - Krzyknęła. Zachichotałem.
-Wszystko będzie w porządku, skarbie, to tylko trzy noce. - Powiedziałem idąc do tyłu, żebym mógł spojrzeć na Melanie. Podbiegła do mnie i dała mi czułego buziaka.
-Kocham cię. - Powiedziała.
-Ja ciebie bardziej. - Odpowiedziałem. I wtedy zostałem brutalnie wepchnięty przez kobietę do samochodu Funkcjonariuszy. Suka.
To była długa droga do budynku więzienia. Może jakieś 45 minut albo więcej. Kiedy dojechaliśmy, otworzyła mi drzwi i wymamrotała.
-Witamy z powrotem, McCann.

Melanie POV
Czuję się jakby to była moja wina. To znaczy, jeśli bym nie skoczyła na Jasona, to wszystko byłoby w porządku. Jason wciąż by tu był. Może by się zaczął dogadywać z moim tatą. Dlaczego ja zawsze muszę coś spierdolić? Wiem, że to tylko trzy noce ale będę za nim strasznie tęsknić. Byłyśmy w drodze do szpitala, w samochodzie mamy i zaczęłam lekko płakać. Mama spojrzała na mnie.
-Ty naprawdę kochasz tego chłopaka, prawda? - Powiedziała. Skinęłam głową.
-On jest inny. Nie jest taki jak wszyscy myślą. Jest w nim o wiele więcej niż to co w mediach. Ludzie ciągle go oceniają i to nie jest fair wobec niego. Jest czuły, miły i sprawia że czuję się jak księżniczka. Czy nie to się liczy? - Ciągnęłam to dalej i dalej i dalej. Mama tylko mnie słuchała i pocieszała. Właśnie to kocham w mojej mamie. Zawsze tu jest, gdy potrzebuje kogoś by mnie wysłuchał. Wysiadłyśmy z samochodu i weszłyśmy do szpitala. Znalazłyśmy pokój taty i weszłyśmy do niego. Leżał w łóżku, czekał na nas, uśmiechając się.
-Cześć kochanie. - Powiedział. Ja tylko się uśmiechnęłam.
-Gdzie Jason? - spytał
-W areszcie. - Zamilkłam. Skrzywił się lekko.
-Skarbie, przepraszam; Wiem, że nie dawałem Jasonowi szansy. Ja po prostu nienawidzę widoku mojej dorastającej córki. Jesteś moim jedynym dzieckiem i wiesz, że chcę dla ciebie wszystkiego co najlepsze. Wiem, że masz teraz męża, ale czasem nie mogę tego zaakceptować i staję się nadopiekuńczy wobec ciebie. Przepraszam, jeśli ci nie ufałem. Powinienem ci zaufać, by podejmować właściwe decyzje. Bardzo przepraszam, kochanie. - Powiedział, a ja poprawiłam się, żeby go przytulić.
-Jest w porządku tato. Chcę tylko, żebyś wiedział, że jeśli Jason kiedykolwiek by mnie skrzywdził, powiedziałabym ci. Ale on tego nie robi. Traktuje mnie lepiej niż ktokolwiek. Wiem, że na takiego nie wygląda, ale jest naprawdę kochającym mężczyzną. - Powiedziałam. Westchnął.
-Spróbuję się nieco rozchmurzyć. - Powiedział z uśmiechem. - Tylko dla ciebie. - Uśmiechnął się ponownie.
-Więc, jak się trzymasz, Rob? - Zapytała mama.
-Dobrze. Właśnie zostałem znokautowany. Ten dzieciak potrafi uderzyć, wiesz! - Wszyscy się zaśmialiśmy.
Ciekawe jak Jason się do tej pory trzyma.
******
No a ten jak zwykle musiał się w coś wpakować gupek. ;_; 

* OFFICIAL - nie miałam pojęcia jak to napisać, no ale skoro "Officials" to Funkcjonariusze, to musicie wykombinować co mogło być na samochodzie napisane hahah serio, nie mam pojęcia. XD 
Jeśli ktoś jeszcze chce być informowany, a nie napisał nam swojego twittera, odsyłam tutaj ->>>> INFORMOWANI

I jeszcze jedno!
CHCĘ PODZIĘKOWAĆ, ZA PONAD 10 TYS. WEJŚĆ I WSZYSTKIE KOMENTARZE, KTÓRE JAK DOTĄD NAPISALIŚCIE!! <3 

6 komentarzy:

  1. Niesamowity rozdział! <3
    czekam z niecierpliwością na nexta! *.*
    I <3 it!

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział <3 Jason jak zawsze musi coś zrobić... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha ten Jason to taki agent jest, swietnie tlumacsysz x

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluje wejść. :)) rozdział jak zwykle świetny. *-*

    OdpowiedzUsuń
  5. Super !!! Czekam na następny :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyobraź sobie, że Justin Bieber spada na...Ciebie. To dokładnie to, co dzieję się z Kellie Miller.
    Kiedy miłość ich łączy, są coraz bliżej.
    Ale Justin ma małe, brudne sekrety, o których wiedzą tylko niektóre osoby.
    Jest niebezpieczny, dręczony.
    On nie jest tym Justinem Bieberem, o którym myślisz. Ale shhh, nie mów nikomu.
    Zapraszam!!!!!


    http://tlumacznie-hes-just-different.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń