piątek, 13 września 2013

Chapter 20

Melanie's POV
Jutro rano, ja i Jason będziemy lecieć na Hawaje. Jestem taka podekscytowana! Uważam to za nasz miesiąc miodowy, którego jeszcze nie mieliśmy. Kończyłam się pakować, gdy Jason wszedł do mojej garderoby.
-Jak ci idzie pakowanie, piękna? - Zapytał mnie, opierając się o framugę drzwi. Spojrzałam w górę na niego.
-Lepiej niż myślałam, serio. - Powiedziałam z uśmiechem. - A tobie? - Zapytałam go, szczerząc się.
-Już skończyłem. Kochanie, jestem taki podekscytowany, nawet nie masz pojęcia. - Powiedział z wielkim uśmiechem. To słodkie widząc go takiego szczęśliwego.
-Myślę, że jednak mam. - Odpowiedziałam. Włożyłam jeszcze kilka rzeczy do torby. Jason wciąż opierał się o framugę z piwem w dłoni. Skończyłam i zamknęłam moje trzy walizki.
-Skończone! - Powiedziałam, podskakując radośnie. Oczy Jasona rozszerzyły się, gdy zobaczył ilość moich walizek.
-Cholera, dziecinko... Słyszałaś kiedykolwiek o małym bagażu? - Powiedział, wskazując na swoją jedną walizkę. Zachichotałam lekko.
-To jest chyba najmniej rzeczy, które kiedykolwiek zabrałam na wakacje. Bądź wdzięczny. - Powiedziałam z uśmiechem. Pochylił się i dał mi krótkiego buziaka w usta.
-W porządku, możemy to zanieść do samochodu? - Zapytał. Kiwnęłam głową, a on wziął wszystkie moje walizki, włącznie z jego.
-Jase, przecież ja mogę swoje sama zanieść, to nie jest problem. - Powiedziałam, wzruszając ramionami. Obejrzał się na mnie.
-Możesz, ale ja nie chcę byś to robiła. - Odpowiedział prosto, schodząc ze schodów ze wszystkimi walizkami. Westchnęłam, idąc za nim. Poszedł w stronę swojego samochodu zaparkowanego na łukowatym, okrągłym podjeździe. - Dziecinko, jesteś pewna, że wszystko wzięłaś? - Spytał, unosząc jedną brew. Kiwnęłam głową niewątpliwie.
-Pewna w stu procentach! - Powiedziałam z dumą.
-Okej... - Powiedział, wrzucając walizki do bagażnika. Kiedy skończył, długo się na mnie patrzył. Gdy na niego spojrzałam, odwrócił wzrok. Wyciągnęłam telefon, gdy dostałam wiadomość. Miałam właśnie odpisać, gdy poczułam że jestem podnoszona. Zaczęłam krzyczeć. Usłyszałam głęboki śmiech Jasona.
-Nic ci nie jest, kochanie. - Powiedział, całując mnie kilkanaście razy po twarzy. Zachichotałam.
-Jase, postaw mnie! - Krzyknęłam.
-Nie. - Zaczął mnie łaskotać. O Jezu.
-JASON. - Zaśmiałam się. - P-P-PRZESTAŃ. AA. - Przestał, ale wciąż mnie trzymał. Oderwał ode mnie jedną rękę, tak żeby mógł zamknąć bagażnik. Zaniósł mnie do domu jak pannę młodą. W drodze po schodach udał, że mnie upuszcza, a ja prawie zwariowałam. On tylko się zaśmiał. Wieśniak. Gdy weszliśmy do naszego pokoju, rzucił mnie na łóżko i położył się obok.
-Cholera kochanie, jesteś lżejsza niż myślałem. - powiedział, otwierając ramiona, żebym mogła się w nie wtulić.
-Ej, co to miało znaczyć? - powiedziałam.
-To znaczyło, że nie spodziewałem się iż jesteś taka lekka, zważając na to z tyłu. - Przesunął rękę w dół i klepnął mnie w tyłek. Zaczęłam się rumienić, a on zaśmiał się łobuzersko.
-A ja nie spodziewałam się, że jesteś aż tak słodki. To znaczy biorąc pod uwagę tą małą rzecz tutaj. - Lekko puknęłam go w głowę.
-Czyli chyba nie można oceniać książki po okładce. - Powiedział. Uśmiechnęłam się.
-No raczej nie. - Byłam już ubrana w coś, w czym mogłam zasnąć. Jason tylko ściągnął koszulkę i spodnie. Zawsze śpi w bokserkach. Wszedł pod kołdrę i prawie instynktownie wtuliłam się w niego. Pocałowała czubek mojej głowy.
-Dobranoc, skarbie, kocham cię. - Wymruczał w moje włosy.
-Ja ciebie też. - Głaskał przez chwilę mój policzek, aż moje powieki zrobiły się ciężkie i odleciałam do krainy snów.

Jason POV
Mój budzik włączył się o 4 rano. Nasz samolot odlatuje o 6. Wyłączyłem budzik, żeby nie budzić jeszcze Melanie. Jęknąłem zmęczony, gdy szedłem do łazienki. Odlałem się, umyłem zęby, ogoliłem, potem wziąłem szybki prysznic. Po tym wszystkim, była już 4:30, a Melanie wciąż spała. Cholera... Wszedłem do naszego pokoju i klepnąłem ją.
-Kochanie. - Nie poruszyła się. - Mel. - Potrząsnąłem nią. Jej powieki powoli się otworzyły.
-Hmm?
-Wstawaj. Musisz się przygotować, skarbie. - Jęknęła i odwróciła się w drugą stronę. Zaśmiałem się.
-Kochanieeeeee, proszę cięęęę. - Znów nią potrząsnąłem. Znowu zasnęła. Ściągnąłem z niej kołdrę i potarłem moimi mokrymi włosami o jej twarz.
-AA, CO TO DO CHOLERY BYŁO. - Szybko podskoczyła. Zaśmiałem się.
-To tylko moje włosy, a teraz wstawaj.
Byliśmy gotowi, stojąc na dole o 5:30. Teraz czas ruszać. Dwa razy sprawdziłem czy mam wszystko czego potrzebuję. Gdy chodziłem po domu, Melanie się ze mnie śmiała. Odwróciłem głowę w jej stronę.
-Ej, co cię tak bawi!
-Ty. To słodkie. - Uśmiechnęła się.
Pożegnaliśmy się z jej rodzicami i wyszliśmy z domu. Na lotnisko dotarliśmy 10 minut przed odlotem. W porządku, teraz mogę się trochę rozluźnić. Wbiegliśmy na lotnisko z naszymi bagażami na kółkach. Praktycznie przebiegliśmy przez ochronę. Przeszedłem przez wykrywacz metali, który zapiszczał. A, moje klucze. Wyciągnąłem klucze i przeszedłem jeszcze raz. Znów zapiszczało... Sprawdziłem wszędzie. Nic metalowego... Funkcjonariusz sprawdził moje dłonie czymś świecącym na niebiesko. Przepuścili mnie. O kurwa, dzięki ci Panie. Wzięlismy nasze bagaże i pobiegliśmy do samolotu. Byliśmy ostatni więc każdy się na nas patrzył. Jak niezręcznie. Dostałem kilka złych spojrzeń. Jebać ich. Melanie i ja mieliśmy bilety do pierwszej klasy. Odprowadzili nas do osłoniętej części z telewizorami i innymi bajerami. Byliśmy tu jedyni. Usiedlismy i stewardessa przyniosła nasze napoje. Ułożyłem ramię wokół Melanie, a ona się we mnie wtuliła. Zamykałem oczy, ale ona położyła rękę na moim udzie blisko krocza.
-Skarbie... - Poprawiłem się.
-Co? - Potarła moje udo, idąc w górę.
-Przestań. - Właśnie wtedy położyła rękę na mojej rosnącej erekcji, przez jeansy. Jęknąłem nisko.
-Oh, powiedziałeś żebym przestała, no okej. - Zabrała rękę, uśmiechając się. Tak jak jej powiedziałem, wciąż budowała napięcie. Byłem nieźle sfrustrowany przez resztę lotu, ale mi przeszło. Obejrzeliśmy kilka filmów i zjedliśmy dużo jedzenia. Byliśmy jakieś 8 godzin od Hawaii. Oboje zasnęliśmy na jakieś 7 godzin. Nie spaliśmy zbyt wiele ostatniej nocy. Interkom wydał głośne "ding", budząc mnie.
-Właśnie lądujemy w Honolulu, na Hawajach. Proszę o zapięcie pasów. - Melanie wciąż spała, więc zapiąłem jej pas, a następnie mój. Obudziłem ją, gdy wylądowaliśmy.
-Dziękujemy za lot, liniami lotniczymi OfficialyYou. Mamy nadzieję, że do nas wrócicie! - Melanie ziewnęła i wyjrzała przez okno.
-O mój Boże! Jase, spójrz, jak pięknie! - Wstawałem, by wziąć nasze bagaże. Schyliłem się i wyjrzałem przez okno. Wow. Wyglądało przyjemnie.
http://htmlhelp.com/~liam/Hawaii/Oahu/HonoluluInternationalAirport/ChineseGarden1.jpg
Wyszliśmy z samolotu do jakiegoś korytarza. Następnie, wyszliśmy z tego, a przed nami było otwarte, szklane lotnisko. Wyglądało naprawdę fajnie. Ułożyłem ramię wokół Melanie, przyciągając ją by dać jej całusa.
-Aloha. - Powiedział ktoś. Spojrzałem na nich z uśmiechem. 
Otworzył ramiona. - Witajcie na Hawajach. 
*****
Mogę Wam zdradzić, że ten ich wyjazd wróży coś dobrego jeśli wiecie co mam na myśli ;> 

I teraz przyszedł czas na me przeprosiny :c 
Przepraszam, przepraszam, przepraszam, wybaczcie mi.
Rozdział nie był tak długo dodawany, ponieważ byłam zbyt zmęczona żeby się tym zająć. 
Wiecie, teraz 3 klasa gimnazjum, za chwilę czeka mnie pizdyliard próbnych egzaminów bla bla bla
Do domu wracam po 15 i od razu jadę na rehabilitację i wracam o 18 i jestem tak padnięta że ledwo co daje radę zadanie domowe zrobić. :(( 
Ale zostało mi tylko 5 dni rehabilitacji, więc na rozdziały które będę  ja tłumaczyć, nie będziecie musieli już tyle czekać! <3
Koniec.
<3 

7 komentarzy: