Melanie i ja poszliśmy do klubu. Kiedy doszliśmy do drzwi ochrona sprawdziła nasze dowody i całe te gówna po czym weszliśmy do środka. Leciała piosenka 'Shots' LMFAO.
- O mój boże Jason! To jedna z moich ulubionych piosenek do tańczenia - wzięła mnie za rękę i pociągnęła szybko na parkiet. Chwile razem tańczyliśmy. Muszę przyznać, że Mel jest dobrą tancerką, mam na myśli, że wiedziałem, że ćwiczyła balet czy coś tam ale naprawdę dobrze sie ruszała.
Ogólnie ocierała się o mnie jak wszyscy w klubie. Cholera, nawet nie myślałem, że ona będzie w stanie to robić, jest taka niewinna. Jak widać, myliłem się. Piosenka się skończyła, a ona stanęła na palcach i pocałowała mnie.
- Pić mi się chce - powiedziała.
- Czego chcesz się napić? - zapytałem ją, kładąc moją rękę wokół jej ramion kiedy kierowaliśmy się do baru.
- Myślę, że chcę tylko wodę - powiedziała z uśmiechem. Podeszliśmy do baru.Powiedziałem barmanowi, że chcemy wode i miller lite dla mnie. Skinął. Patrzyłem jak jego oczy mierzą koszulkę Melanie. Oh, do diabła. Nie chciałem by zrobił coś z naszymi napojami, gdy teraz mu coś powiem, więc poczekałem aż przyniesie nasze napoje. Melanie odeszła od baru, a ja przystanąłem.
- Hej, koleżko. Widziałeś ją? Jest moja. Spójrz tak na nią jeszcze raz to będziesz kurwa przepraszał, że kiedykolwiek na nią spojrzałeś - wypaliłem. Wyglądał na nieźle przestraszonego. Moja praca tutaj jest skończona. Podszedłem do stolika przy którym była Melanie i piłem moje piwo.
- Wszystko w porządku? - zapytała.
- Tak, chodźmy potańczyć - wziąłem dłoń Melanie i zabrałem ją na środek. Tańczyliśmy do naprawdę wielu piosenek, a parę razy znaleźliśmy się nawet w środku kółka innych tańczących. Byłem lekko zdziwiony, zważając na fakt, że kiepski ze mnie tancerz. Kiedy tylko miałem okazję, zerknąłem na zegarek. Było chwilę po dwunastej. Melanie wyglądała na zadowoloną, ale dość zmęczoną, więc zdecydowałem, że pora już wracać.
- Jesteś gotowa, skarbie? - spytałem. Przytaknęła głową.
- Jestem wykończona - Zaśmiałem się i objąłem ją ramieniem kiedy wychodziliśmy. Naszemu powrotowi do domu samochodem towarzyszyła cisza. Zacząłem rozmyślać. Jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy mieli dzieci? Zaraz, będziemy mieć dzieci? Mam taką nadzieję. Ale kiedy? Czy Melanie w ogóle chce mieć dzieci? W głowie rodziło mi się coraz więcej pytań. Te myśli od dłuższego czasu nie dawały mi spokoju, więc w końcu się odważyłem.
- Hej, Mel? - Powiedziałem wpatrzony w drogę.
- Hmm? - Odpowiedziała z uśmiechem.
- Uh, co sądzisz o posiadaniu dzieci? - Spytałem. Zapadła chwilowa cisza.
- Zawsze chciałam założyć rodzinę! A z tobą to w ogóle będzie cudowne! - Odpowiedziała. Uff, to była odpowiedź na jaką czekałem. Uśmiechnąłem się do niej.
- Kiedy byś tego chciała? - Dodałem. Wzruszyła ramionami.
- Kiedyś, wkrótce - Odpowiedziała. Skinąłem głową. Wkrótce… wkrótce.
~*~
Melanie POV
Jason właśnie powiedział, że chce mieć ze mną dzieci. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego. Ale to dobrze, że się w końcu dowiedziałam. Na pewno przyznanie się do tego było dla niego trochę krępujące. Aww, jest taki słodki! Zatrzymaliśmy się na parkingu przy naszym hotelu. Jason znalazł całkiem bliską miejscówkę. Wstał z fotela kierowcy i wyszedł na zewnątrz, więc zaczęłam otwierać drzwi po mojej stronie, gdy nagle stanął przy moim oknie.
- Hej, miałem to zrobić za ciebie! - Powiedział z niezadowoloną miną. Wysiadłam z samochodu i poczochrałam mu włosy.
- Mogłeś się pospieszyć - Uśmiechnęłam się i podeszłam do drzwi obrotowych. Zanim zdążyłam je popchnąć, poczułam, że unoszę się nad ziemią! O mój Boże.
- Jason! - Krzyknęłam zdezorientowana. Śmiał się ze mnie. Głupek.
- Skoro już sama otworzyłaś drzwi od samochodu, nie mogę pozwolić na to abyś ruszyła dziś nawet jednym paluszkiem! - Powiedział patrząc mi w oczy. Uśmiechnęliśmy się.
- No dobra - Odpowiedziałam. Pochylił się nade mną i mnie pocałował. Popchnął drzwi i zaczęliśmy iść w kierunku windy. Niczego nie dotykałam. Otworzył drzwi do naszego apartamentu i od razu wszedł do w sypialni. Zatrzymał się przed łóżkiem i stał tak przez dłuższą chwilę. Zerkałam na niego co jakiś czas i widziałam, że patrzy się na mnie z dziwnym uśmieszkiem. O matko, co ten chłopak planuje zrobić? Wiele myśli chodziło mi po głowie, gdy nagle rzucił mnie na łóżko z zaskoczenia. Lekko wrzasnęłam, a on znów zaczął się śmiać. Objął mnie swoimi ramionami i po prostu leżeliśmy przytulając się. Zapadła cisza. Ale nie taka niezręczna. Była to dobra i przyjemna cisza.
- Dobrze się z Tobą dziś bawiłem - Wymamrotał mi do ucha, kiedy głaskał mnie po włosach. Odwróciłam się do niego twarzą.
- Ja się bawiłam tak samo dobrze - Powiedziałam ze szczerym uśmiechem. Znów mnie pocałował. Obejrzeliśmy jakiś film. Nie byłam wcale zmęczona, Jason również nie. Wstał z łóżka i podszedł do szafy. Zmienił bluzkę i zamiast jeansów ubrał krótkie spodenki. Przyglądałam mu się.
- Gdzie idziesz? - Spytałam.
- Trochę poćwiczyć. Chcesz iść ze mną? - Spytał uśmiechnięty. Zastanawiałam się. Chyba powinnam. Nie ćwiczyłam milion lat. Pewnie wyglądam grubo…
- Jasne - Powiedziałam wzruszając ramionami. Zdjęłam bluzkę i wstałam z łóżka chcąc podejść do szafy i ubrać mój stanik sportowy, kiedy zobaczyłam, że Jason mi się przygląda.
- Co? - Spytałam. Przełknął ślinę.
- Może powinniśmy jednak tu zostać? - Powiedział, prawie że mruczącym głosem. Co?!
- Um? - Powiedziałam zmieszana. Przyglądał mi się zdezorientowany. Jego wzrok zatrzymał się na mojej klatce piersiowej. Wtedy dotarło do mnie, co on sobie wyobraża. Szybko znalazłam mój sportowy stanik i ubrałam go. Jason zajęczał ze smutkiem. Zboczeniec. Miałam ze sobą telefon, więc mogłam słuchać muzyki. Ubrałam spodenki do yogi i zrobiłam sobie kitkę z włosów. Jason objął mnie wokół talii.
- Kurczę, skarbie, chcesz mnie dzisiaj wykończyć? - Powiedział całując moją szyję. Spojrzałam w ziemię i zarumieniłam się. Zaczął lizać i ssać moją szyję. Byłam gotowa aby wydać z siebie cichy jęk.
- Podoba cię się to, kotku? - Zapytał. Czułam jego wzwód naciskający mi na pupę…
- Jason, jeśli nie przestaniesz, nigdy się stąd nie ruszymy…
- Jakoś w ogóle mi to nie przeszkadza - Wymruczał. Tak, wymruczał. Wyrwałam się z jego uścisku, złapałam za rękę i poszliśmy w stronę drzwi. Wydał z siebie kolejny jęk zawiedzionej nadziei. Ha.
~*~
Przepraszam, że tak bardzo późno, beznadziejnie.
OGÓLNIE TO KACPUŚ PRZETŁUMACZYŁ TEN ROZDZIAŁ.
KOCHAAAAAANY KACPUŚ!!!
Do następnego! <3