sobota, 3 sierpnia 2013

Chapter 12

Cholera, dzwoniłem do niej przez cały dzień, a ona mnie ignoruje. Jeśli ona by tylko wiedziała jak to jest żyć na własną odpowiedzialność i nagle do twojego życia wchodzi ktoś kogo musisz kochać. Wcześniej, musiałem się martwić i myśleć tylko o sobie. A teraz muszę się martwić także o nią. To trudne. I jeszcze te całe gówno od ludzi spoza Towarzystwa. Nie mogę się teraz z nimi zadawać. Zawsze jak zrobię jakieś bomby albo inne gówno, oni znajdują wymówkę, żeby nie płacić. Chodzi mi o to, że jak zabieram swój własny czas na robienie tego gówna, to powinieneś mi płacić za moją pieprzoną robotę. Wszyscy ci ludzie spoza Towarzystwa są jak pierdolone wieśniaki. Westchnąłem. Jak niby mam sprawić, żeby Mel mi wybaczyła? Pewnie zostanie z tą wkurwiającą Isabellą na noc. Albo dłużej. Cholera, to jest strasznie stresujące. Może właśnie w taki sposób odpychałem wszystkich z mojego życia jak niedawno. Potrzebuję czegoś do rozładowania tego stresu. Seks? Nie, to zdecydowanie nie jest żadne wyjście. Chociaż brzmi to teraz nawet dobrze. Cholera, dlaczego ona musiała wyjść?! Nie tylko jestem samotny, ale teraz to jeszcze jestem napalony. Niezbyt dobre połączenie. Wziąłem laptopa i zszedłem na dół po piwo. Usiadłem przy stole i otworzyłem laptopa. Zalogowałem się na facebooku.
Email: JasonDarkRulerofWorld4456@gmail.com*
No co? Założyłem go gdy miałem 12 lat. Nie będę go teraz zmieniać. Przejrzałem posty i doszedłem do jednego dodanego przez Melanie. 
Mel Crane: Nienawidzę tego, że moje Dobranie nie wypala. 
24 osoby polubiły to.
Dobrze wiedzieć, że nie jesteśmy jedynymi, którzy nie są ze sobą teraz szczęśliwi. Kliknąłem na komentarze. 
Bella Luvaine: Nie martw się, dziewczyno!Niedługo będzie dobrze, on jest głupi<3
Ryan Smith: Mam to samo na myśli, nie martw się. Powinnaś czasem do mnie napisać lol
Mel Crane: Sorki, ale ja nie zdradzam. 
Tak, Mel. Powiedz mu jak jest. Skomentowałem. 
Jason McCann: Skarbie, ile razy mam mówić, że przepraszam?
Robert Crane: To koniec, ja i twoja matka przyjeżdżamy. 
Zgaduję, że to jej ojciec.
Kliknąłem na profil Melanie i przeszedłem na jej tablicę. Dodała zdjęcie z Isabellą.
Mel Crane: Mam najlepszą blond przyjaciółkę, a ona ma brunetkę. #najlepszeprzyjaciółki <3
42 osoby polubiły to.
Właśnie miałem kliknąć 'lubię to', gdy usłyszałem jak drzwi mocno się otwierają. Moja twarz od razu pojaśniała.
-Mel, Kochanie! - Krzyknąłem i pobiegłem w kierunku drzwi. Ale to co zobaczyłem to NIE była Melanie. To byli mężczyzna i kobieta.
-GDZIE JEST MELANIE? CO JEJ ZROBIŁEŚ? - Mężczyzna krzyknął mi w twarz. Whoa, kim on sobie myśli że kurwa jest.
-Co do cholery? Nie wiem, myślałem-
-Nie wiesz? CO TO MA ZNACZYĆ, ŻE NIE WIESZ. - Znów krzyknął.
-Chwila, po pierwsze nie pozwoliłeś mi skończyć, po drugie, kim do cholery jesteś, że wchodzisz sobie do MOJEGO domu, za który zapłaciłem MOIMI pieniędzmi dla mnie i MOJEJ żony? Nie możesz tak o wchodzić ludziom do domu i oczekiwać od nich odpowiedzi! - Powiedziałem.
-Cholera, mogę! Jestem jej ojcem! Jeśli chcę twoich odpowiedzi, to lepiej mi je daj, chłopcze! - Krzyknął na mnie przez zaciśnięte zęby. Boże, gdyby nie był ojcem Melanie to leżałby na podłodze w biciu serca.Przewróciłem oczami.
-Posłuchaj, nie wiedziałem kim jesteś, gdy tu wparowałeś, więc nie zachowuj się jakbym wiedział. A teraz wyjdź zanim naślę na ciebie jakichś Urzędników czy coś. - Powiedziałem.
-Naślesz na mnie Urzędników? Powinieneś ich nasłać na siebie! Panie Tatuaż! - Spojrzałem w dół. Byłem w białym tank topie, który odsłaniał mók tatuaż, idący w górę ramienia...Położyłem drugą rękę na tym, żeby zakryć kawałek. -A teraz, ja i moja żona zostajemy na jakiś czas, żeby mieć na ciebie oko. Nie chcemy, żebyś spieprzył życie naszej córki. Wystarczy, że byłeś już spisany przez Urzędników. Jeden telefon i wylatujesz. - Powiedział. Czy to miała być groźba?
-Niech pan posłucha. Urzędnicy znają mnie lepiej niż ktokolwiek inny. Znasz moje imię i to wiesz to co widziałeś w mediach. Nie znasz całej mojej historii. Melanie może ci sama powiedzieć, że nie jestem zły. - Spojrzałem na jej mamę, która wyglądała na wystraszoną tylko będąc w mojej obecności. Jej ojciec, po drugiej stronie, myślał że jest jakimś władcą, który może przyjść i zacząć się na mnie wydzierać. Nie kurwa.
-Robert... - Powiedziała ostrożnie. Odwrócił głowę w jej stronę.
-Jest w porządku. Chodźmy do pokoju i zostawmy go na razie. Jason, którego pokoju możemy użyć? - Spytała spokojnie. Lubię ją. Jest miła.
-Każdy, oprócz tego na końcu korytarza. To jest pokój Melanie i mój. - Powiedziałem. Ona skinęła głową.
-Robercie, wyciągnij swoją walizkę z samochodu.
Walizkę? Aw, nie kurwa. Walizki zazwyczaj oznaczają to, że ktoś zostaje na długo... -_-
-Pani Crane, mam pytanie. - Powiedziałem miło, gdy wróciła z DWIEMA walizkami. Obróciłem głowę na bok. Chyba sobie teraz kurwa żartujesz.
-Tak, Jason? - Spytała.
-Jak długo pani i "Robert" zostajecie? - Zapytałem uprzejmie.
-Może jakoś tydzień lub dwa. - Powiedziała, i poszła z trudem na górę. Dwa tygodnie. Naprawdę teraz? Poszedłem za nimi na górę i zauważyłem, że są w pokoju.
-Więc, - Powiedziałem klaszcząc w dłonie pocierając nimi. - wybraliście ten pokój? - Zapytałem.
-Tak, dziękuję. - Powiedziała jej mama. Jej ojciec po prostu się na mnie spojrzał. Spoko, oferuję moją sympatię a on mi będzie posyłał te śmiertelne spojrzenia. Dla mnie spoko. Nie musi mnie lubić, a ja nie muszę lubić jego. Wróciłem na dół, do tego co robiłem zanim rodzice Melanie wparowali. Byłem na Facebooku trochę dłużej. Profil Melanie wciąż był włączony. Spojrzałem na jej zdjęcie profilowe. Jest słodkie.
Wziąłem kolejnego wyka piwa i usłyszałem, że drzwi się znów otwierają. Cholera... Co jest z ludźmi w jej rodzinie, że nie pukają?!
-Mel? - Powiedziałem.
-Nie odzywaj się do mnie. - stwierdziła. Oh, okej. Chce się tak zachowywać? Nie może być na mnie zła wieczność.
-Aww, skarbie. Przytul Jasey'a. - Uśmiechnąłem się, przytulając ją.
-Nie odzywaj się do mnie! I fuj! Odwal się. Nie chcę, żebyś mnie teraz dotykał. Wywołałeś już przez to wystarczająco problemów wcześniej. - Uśmiechnęła się.
-Melanie, przepraszam. Byłem już wtedy zły i nie chciałem o tym rozmawiać. Kiedy się oobudziłaś i zapytałaś co się stało, zdenerwowałem się i to zgarnęło mnie z ziemi jeszcze bardziej. Wiem, pchnięcie cię na ściane było poza kontrolą. I naprawdę za to przepraszam. - Powiedziałem. Ona spojrzała w dół. Uniosłem jej podbródek dwoma palcami.
-Nie patrz w dół. Spójrz w górę i się uśmiechnij. Twój uśmiech jest piękny. - Powiedziałem. Spojrzała na mnie.
-Przepraszam za to, że tak przesadnie zareagowałam. Ale jeśli jeszcze raz mnie tak popchniesz...to tego pożałujesz McCann. - Powiedziała, uśmiechając się i przykładając pięść w górę jakby miała mnie uderzyć.
Zachichotałem. - Moja dziewczyna. - Powiedziałam z uśmiechem, gdy się pocałowaliśmy. Odsunąłem się, pamiętając że jej rodzice tu są.
-Oh, ee, Mel? - Powiedziałem z zakłopotaniem.
-Tak? - Odpowiedziała.
-Jest jeszcze taka mała sprawa... - Potarłem tył głowy.
-O co chodzi? - Powiedziała.
-No...
-MELANIE! - Krzyknął jej ojciec z podekscytowaniem, jej mama była za nim. Oboje zbiegli po schodach gdy Melanie spojrzała na mnie z rozszerzonymi oczami. Ja tylko spojrzałem na nią z niezręcznym uśmiechem, pocierając tył głowy. To będą najdłuższe dwa tygodnie...
~~~~~~
I po co tam oni, zepsujo wszystko ://
   Łihii!Następny doda nowa tłumaczka! :D 
*Jason Ciemny Władca Świata (hahahaha)
I jeszcze jedno, wprowadziłam was w błąd w poprzednim rozdziale :> tam gdzie jest "nigdy więcej nie pożyczę ci hajsu" powinno być "nigdy więcej nic dla ciebie nie zrobię"przepraszam, ale wcześniej źle zrozumiałam :cc Głupia ada
A tak zmieniając temat, idzie ktoś na eska music awards jutro? albo ogólnie na regaty w szczecinie? :D 
Ada xx

 

4 komentarze: